Mięso, nabiał, jajka, kiełbasy - to wszystko są to produkty ciężkostrawne. Tego raczej nie trzeba bardziej opisywać. Dodatkowo, weganie dzięki wyeliminowaniu produktów odzwierzęcych statystycznie spożywają mniej białka (tutaj przypominam, że wysoka podaż białka zwierzęcego jest szczególnie niebezpieczna dla zdrowia i działa kancerogennie i naprawdę nie wiem, dlaczego jest to tak ochoczo ignorowane) i tłuszczów, co wraz z wyższą podażą węglowodanów i większą gęstością odżywczą pożywienia silnie promuje dobre samopoczucie, odporność, zdrowie i poczucie "mocy".
4. Ograniczenie zużycia wody na świecieIlość zużytej wody do wyprodukowania jakiegoś produkty nazywa się śladem wodnym. Przyjmuje on różne wartości. Do wyprodukowania: 1 kilograma bananów zużywa się około 800 litrów wody; z kolei 1kg kurczaka - 4 500 l, a wołowiny - aż 16 000 litrów. W przypadku warzyw jest to zazwyczaj około 350 litrów/kg, a zbóż - 1 600 litrów. Orzechy są tutaj roślinnymi rekordzistami z wynikiem 9 000 litrów na kilogram, z tym że ich wartość energetyczna znacznie przewyższa mięso. Jeśli zaś mierzyć zużycie wody biorąc pod uwagę całe życie danego zwierzęcia, to przeciętne cielę przeznaczone na mięso wymaga 1 900 000 litrów (1,9 miliona litrów), a krowa mleczna aż 20 500 000 litrów (słownie: 20,5 milionów)!!! Utrzymanie 1 kurczaka to 6 000 litrów.
Źródło - klik.
Jeśli więc założyć, że 10-minutowy prysznic zużywa około 60 litrów wody, to zjedzenie na obiad kotleta schabowego z piersi kurczaka jest równoznaczne z niekąpaniem się przez 2 tygodnie, zaś w przypadku burgera z wołowiny - to aż dwa miesiące. O śladzie wodnym skóry wolę nawet nie wspominać, gdyż jest on zastraszający, bo skóra to jedynie powłoka ciała.
Samo jedynie wykluczenie spożywania mięsa i nabiału zniesie zużycie zasobów wody bardziej niż jakikolwiek inny czynnik w skali światowej. Tutaj (klik) możecie zobaczyć wyniszczające skutki gospodarki wodnej Kalifornii, gdzie tylko w niej "wyrabia się" 1,5% światowej produkcji nabiału i około 0,5% produkcji mięsa. Należy sobie uświadomić, że za zakup mięsa nie płaci tylko osoba kupująca - płaci za to całe społeczeństwo. Płaci między innymi wyższymi podatkami za wodę (które akurat ostatnio wzrosły).
Obrazek odrobinę poniżej uparcie twierdzi, że wyprodukowanie jedzenia dla weganina na cały rok zużywa mniej wody niż produkcja żywności na miesiąc dla "mięsożercy". I w obliczu tego, nie ma żadnego znaczenia czy wyłączysz wodę w kranie podczas mycia zębów, czy nie.
5. OszczędnośćProdukty odzwierzęce są po prostu drogie. Jeśli oprzeć swoje odżywianie o naturalne, nieprzetworzone produkty, to można zaoszczędzić furę kasy (serio, furę). Przykładowo: zamiast kilograma twarogu, czyli około 10zł, można kupić 2,5kg kaszy gryczanej. W przypadku pierwszym jest to około 1200 kalorii, a w drugim - 7500. Dylemat pod tytułem "czym się można najeść" pozostawię do przemyślenia. A większość produktów odzwierzęcych wcale nie kosztuje po 10 złotych za kilogram.
6. Ograniczenie zanieczyszczenia środowiskaPrzemysł oparty o masową hodowlę zwierząt jest nawet bardziej niebezpieczny dla środowiska niż cały transport na świecie (tak, te tankowce, co dowożą banany, też się liczą ;). Ponad połowa, bo
ponad 51%, gazów cieplarnianych pochodzi z "uprawy" zwierząt (
źródło - klik). Dla porównania - samochody produkują 13%. To na przykład metan, który krowy wypuszczają przez otwory analne. Chów przemysłowy produkuje także przeolbrzymie ilości kału, moczu i np. kostnych pozostałości ciał, a także zanieczyszcza ogromne ilości wody, które nie mogą zostać zneutralizowane w odpowiednio krótkim czasie.
Nie ma rzeczy bardziej dewastującej środowisko niż właśnie przemysł oparty o hodowlę zwierząt z choćby kilku powodów - zapotrzebowanie jest ciągłe, jednocześnie bardzo duże, a "procesy produkcyjne" wymagają ogromnych ilości wody i energii w postaci żywności. Obrazek obok przedstawia uśrednioną roczną produkcję CO2 w zależności od spożywanej diety przeliczoną na ilość kilometrów przejechanych autem. Akurat ilość CO2 to małe piwo przy wielkiej kupie kupy. Osobiście preferuję jedzenie, które jednak nie sra.
7. GMOCiekawa sprawa. Kiedy jakiś produkt spożywczy jest wyprodukowany z np. soi modyfikowanej genetycznie, to jest niemal od razu bojkotowany. Swoją drogą, produktów wegetariańskich pochodzenia GMO w sklepach nie sposób znaleźć, nie mówiąc już o samej soi GMO. Za to już niewiele osób zwraca uwagę, że rośliny genetycznie zmodyfikowane są obecne na przykład w parówkach czy szynkach. Na dodatek - zwierzęta są pasione paszą z upraw GMO (np. kukurydza, soja, pszenica, rzepak). Na drugi dodatek - same zwierzęta są genetycznie zmodyfikowane, aby dawały więcej mleka/szybciej rosły/znosiły więcej jajek. Pozostaje więc nieskomplikowany wybór. Można wybrać albo trzy w jednym albo owalne zero.
8. Pestycydy i antybiotykiIlość pestycydów w tkankach organizmów żywych wzrasta średnio około 10-15 razy na każdy szczebel łańcucha pokarmowego. To główny powód, dla którego nie jada się mięsa drapieżników. Spożywając żywność wegańską korzystamy jedynie z podstawy piramidy troficznej, jaką są producenci, czyli rośliny. To teraz ta gorsza strona medalu... Trzoda chlewna, bydło czy ptactwo nie żywi się jedynie roślinami (patrz: zbożem). Drobne zwierzęta morskie mieli się w celu uzyskania "mączki rybiej", która jest używana jako wysokobiałkowa pasza dla świń, kur czy krów. Mało tego. W celu ponownego wykorzystania przetwarza się także kręgosłupy, krew, rogi, kopyta, kości, jelita i inne wnętrzności zwierząt hodowlanych (czyli narządy, w których gromadzą się przez całe życie pestycydy i antybiotyki), a potem karmi się tą mieszaniną zwierzęta, które następnie mają trafić na ludzki talerz lub służyć jako odzienie w formie futra. Krowy stały się morskimi drapieżnikami żywiąc się organizmami, które żyją w przecież i tak już zanieczyszczonych wodach. Zwierzęta głównie roślinożerne, które były karmione zwierzętami, są pokarmem dla innych zwierząt głównie roślinożernych... Przepraszam, czy to weganizm jest ekstremalny?
A w USA przeznacza się dla zwierząt około 4 razy więcej antybiotyków niż dla ludzi.
9. Będziesz modny/a!Doszły mnie słuchy, że panuje teraz jakaś "moda na weganizm", że to tylko chwila, że szybko się znudzi i przeminie. Stwierdzenie, według mnie, bardzo bezsensowne i śmiem stwierdzić, że to jedna z naprawdę niewielu mód o dobrych skutkach i... która jednak nie przeminie.
10. CyckiPowód dotyczący akurat facetów - kurczak (ale i mięso/mleko innych zwierząt hodowlanych) powoduje ginekomastię. Jest to jeden z wielu efektów ubocznych
dodawania do paszy antybiotyków i hormonów (estradiol 17-beta, estrogeny, testosteron) powodujących szybsze przybieranie masy tych zwierząt, sztuczne zwiększanie apetytu i przyspieszony wzrost ich piersi. Przy okazji, jeśli o kurczakach mowa - obrazek obok przedstawia osiąganie masy rzeczonych ptaków w różnych latach. A potem rak piersi w męskim ciele? Huh... Choć niektórzy dalej wolą myśleć, że to soja zrobi z nich kobiety (
badanie o braku szkodliwości soi na męski układ rozrodczy). A
tutaj akt prawny o szkodliwości dodawanych do pasz hormonów.
11. SprawnośćWielu sportowców ("amatorów" też!) gorąco przyznaje, że weganizm działa niczym dopalacz dla ciała. Mózgu zresztą też. Zaś w celu polepszania sprawności fizycznej i poziomu energii szczególne oklaski zbiera weganizm wysokowęglowodanowy, do którego zwolenników sam się mogę zaliczyć.
12. PasożytyPrzez ciała zwierząt przenoszą się takie pasożyty jak:
tasiemiec nieuzbrojony (od krowy),
tasiemiec uzbrojony (od świni),
włosień kręty (od świni lub dzika),
bruzdogłowiec szeroki (od ryb) - można ich uniknąć jedynie przez wykluczenie pokarmów mięsnych. Co ciekawe - w układzie nerwowym zwierząt znajdują się białkowe cząstki zakaźne zwane
prionami. Chyba najbardziej znaną chorobą prionową jest gąbczasta encefalopatia bydła znana szerzej jako choroba szalonych krów. Powstała ona w Wielkiej Brytanii na skutek rozpoczęcia karmienia krów paszą zawierającą bydlęce mózgi i kręgosłupy. Z tego powodu zrezygnowano z pomysłu podobnego paszowego recyklingu w przypadku owiec albo... leczenia niedoczynności przysadki u ludzi za pomocą zjadania sproszkowanych przysadek martwych osobników
homo sapiens.
13. Schudniesz Punkt dla tych, którym to szczególnie potrzebne, choć zdecydowanie lepiej skupić się na zdrowiu i dobrym samopoczuciu niż na "idealnej" wadze. Bo jak będzie zdrowie, to zwykle pojawi się i wygląd. Rośliny są pożywieniem o niezbyt wysokiej kaloryczności, szczególnie zaś warzywa i owoce.
Weganie mają statystycznie niższe BMI niż reszta populacji. Jednak warto przypomnieć, że frytki także są teoretycznie wegańskie (teoretycznie, bo to zależy od składu frytury), więc dalej można być weganinem/weganką i śmiało wkładać do ust fast food'a. Jedno nie wyklucza drugiego. A przykład pandy jest świetnym przykładem otyłości na diecie roślinnej ;)
14. Głód na świecie?Prawdą jest, że głód na świecie jako stricte zjawisko niestety nigdy nie zostanie zatrzymany, bo... nikomu by się to nie opłacało. Jednak prawdą jest także, że
około 80% produkcji zbóż w krajach wysoko rozwiniętych jest przeznaczanych tylko i wyłącznie
na hodowlę zwierząt. W skali światowej jest to około 40%. Żeby nie rzec, że jest to potworne w skutkach marnotrawstwo. Tabela obok przedstawia ilość ziemi potrzebnej do utrzymania jednego człowieka (pierwsza kolumna), przeznaczonej na wypas (druga kolumna), procent plonów zbóż zużywany w celu karmienia zwierząt (trzecia kolumna) i stosunek masy zwierzęcia hodowlanego do masy ludzkiej (czwarta kolumna) w krajach o różnym stopniu rozwoju. Dość istotny jest fakt, że dotyczy to roku 1994, a od tego czasu... no właśnie. W przeciągu lat 1980-2004 produkcja mięsa się podwoiła. Gdyby w samych tylko Stanach Zjednoczonych zmniejszono konsumpcję mięsa o 10%, można by wykarmić 100 milionów ludzi.
15. Od-uzależnisz sięMleko każdego ssaka zawiera
substancje uzależniające (pochodne morfiny, np. kazemorfinę), które w pewien sposób uzależniają od niego potomstwo. Między innymi dlatego dzieci płaczą, gdy nie dostaną pokarmu z piersi matki. Dodatkowo, krowie mleko zawiera naturalne hormony i związki (głównie się rozchodzi o
IGF-1), które mają za zadanie wspomóc cielaka w szybkim wzroście i nabieraniu masy, co jest odpowiednie dla tego zwierzęcia. Człowiek zaś nie rośnie w takim tempie by w ciągu dwóch lat osiągnąć masę prawie tony. Co dla krowy naturalne, to dla
homo sapiens już nie, tym bardziej zaś po zakończonym okresie ssania z cycka. Odnosząc się do nazwy, IGF-1 to insulinopodobny czynnik wzrostu. Jego podwyższony poziom związany z dostarczanie do jamy gębowej produktów mlecznych (i mięsnych) silnie promuje zachorowania na nowotwory różnego typu - od piersi po płuca i jelito, a z innej beczki - cukrzycę. Nie tylko promuje, ale też ułatwia przeżuty i utrudnia zwalczanie.
Badanie - klik. O kazeinie, nietolerowanej przez większość laktozie, czy nawet działaniu nabiału na nadprodukcję śluzu skutkującą m.in. notorycznym flikaniem, kichaniem i katarami, albo że nabiał zaburza gospodarkę fosforanowo-wapniową, czy o tym, że każda szklanka mleka zwiększa ryzyko złamania kości, to już nawet nie wspominam.
------------------------------------------------------------
Na koniec - weganizm to nie jest ani dieta sama w sobie, ani tym bardziej dieta odchudzająca.
Jest to styl życia, który ma na celu ograniczenie eksploatacji zwierząt, ich cierpienia, zabijania i wyzysku.
Wiąże się też ze świadomością w innych sferach niż jedzenie, np. ograniczenie używania kosmetyków zawierających składniki pochodzenia zwierzęcego, testowanych na zwierzętach (np. papierosów). Ale wszystko przychodzi z czasem, stopniowo, wraz z nabywaną świadomością, nikt przecież nie urodził się oświecony. Nie ma jednak już dla zwierząt większego znaczenia, czy odżywiasz się sałatą, czy smażysz frytki w domu na wegańskiej fryturze, kręcisz seitana z pszenicy niczym mnich tybetański, czy zajadasz się jak starożytny Grek figami i oliwkami prosto z drzewa. Choć zdrowa i nieprzetworzona dieta jest raczej opcją polecaną :) Skutkami diety roślinnej są np. lepsze samopoczucie, lekkość, niższe ryzyko na nowotwory każdego typu i wśród tych powodo-skutków są dziesiątki innych, których w powyższych podpunktach nawet nie liznąłem. Sam weganizm nie zrobi z nikogo lepszego człowieka, ale empatia, litość, dbanie o środowisko i jego zasoby, a tym samym przyszłość rasy ludzkiej, i czujące żywe stworzenia akurat są wartościami istotnymi w życiu. Tylko nie należy psuć tego morderczym vege-terrorem na fejsie (pozdrawiam niektórych terrorystów z Wegańskiej Grupy Wsparcia!).
Swoją drogą, szacuje się, że do 2050 roku i tak wszyscy musimy zostać co najmniej wegetarianami przynajmniej z powodów numer 4, 6 i 14. Może to myśl nader śmiała, ale w społeczeństwie, które ma zapewnić byt sobie i planecie, nie ma miejsca na spożywanie mięsa. To nawet nie ja powiedziałem. To powiedział Albert Einstein.
Jest jeszcze jedna ważna cecha. Podstawą weganizmu nie jest jakaś tam opinia jakiegoś tam internetowego guru, koleżanki siostry matki koleżanki z pracy, wujka spod monopolowego czy kulturysty, który spróbował weganizmu, a potem mu się przyśnił niedobór białka.
Weganizm bazuje na faktach, badaniach naukowych, statystykach, prostej logice. Mógłbym w tym miejscu napisać:
"Go Vegan!", ale dość już tego piania i gadania. W czasach, gdy wiadomo, że mięso nie jest do zdrowia potrzebne, a nawet jest zbędne (przypominam, że
zbilansowana dieta wegańska została uznana za odpowiednią dla osób w każdym wieku), czas jest na działanie. W czasach dostępnej zewsząd informacji, ignorancja jest wyborem. W czasach, gdy
rocznie zabija się ponad 150 miliardów zwierząt (do tego można dodać niewliczane: wszystkie ryby wyławiane "przy okazji" i wrzucane z powrotem do mórz czy oceanów, jedwabniki gotowane dla pozyskania jedwabiu i wiele wiele innych - a wyjdzie tego co najmniej 10 razy więcej), może jednak warto wyrazić swój opór. Opór, który może wyrazić dosłownie każdy.
Ale jedzenie mięsa to mój własny wybór, czyż nie!? No przykro mi bardzo, ale
nie. Ponieważ nierozerwalnie wiąże się z cierpieniem, śmiercią i, delikatnie mówiąc, dewastacją planety. A potrzeba zmiany jest nagląca.