Jeśli chodzi o gotowanie takich potraw jak placki czy naleśniki nie jestem wielką miłośniczką ważenia wszystkiego co do grama. Wolę wyjąć wszystkie potrzebne składniki z szafek i lodówki i zmieszać je razem w przypadkowych proporcjach tak, by ciasto miało odpowiednią konsystencję.
Czasem jednak robię wyjątki (a weekendowe poranki bardzo temu sprzyjają), by skorzystać z przepisu, którego autor ma za zadanie doprowadzić go do perfekcji.
Gordonowi Ramsayowi się udało.
NALEŚNIKI GORDONA RAMSAYA
/4-5 sztuk - 1 duża porcja/
150 ml mleka
60 g mąki
1 jajko
szczypta soli
15 g stopionego masła (lub oleju)
odrobina oleju do smażenia
Mleko roztrzepać z jajkiem. Powoli, porcjami wsypywać mąkę, cały czas mieszając trzepaczką. Dodać szczyptę soli i stopione masło.
Dobrze rozgrzaną patelnię skropić olejem (ja zwykle przecieram ją potem ręczniczkiem papierowym - wystarczy, by była lekko natłuszczona).
Wlewamy niedużą ilość ciasta na patelnię i szybko rozprowadzamy. Smażymy, aż brzegi zaczną odchodzić od patelni (ok. 1 minuty) i przewracamy naleśnika na drugą stronę. Smażymy jeszcze ok. 30 sekund i przekładamy na talerz. Tak samo postępujemy z resztą ciasta.
Podajemy na ciepło z ulubionymi dodatkami. Ja nadziałam naleśniki serkiem mascarpone i kawałkami truskawek, a wierzch posypałam cukrem pudrem.