Większość z nas bardzo często do tematu podrobów podchodzi nieufnie. Niepotrzebnie. Będąc małą dziewczynką pamiętam jak dziś obiad u mamy i babci, na którym królowały kurczęce serca i żołądki podawane najczęściej z paciajkowatą kaszą. Wcale nie są to złe wspomnienia. Do tej pory pamiętam zapach i smak tego sosu. To wcale nie było takie złe. Wiem, że policzki już z samej nazwy są dla niektórych nie do przejścia, ale spróbujcie. Mięso rozpływa się w ustach. Jest cudne.
Składniki:
- 6 sztuk policzków wieprzowych
- 4- 5 małych marchewek
- masło
- rozmaryn najlepiej świeży
- 2 szalotki
- 1 szklanka wina czerwonego wytrawnego
- woda
- sól, pieprz
- olej rzepakowy
Sposób przyrządzenia:
Policzki myjemy, usuwamy z nich błonki. Na patelni, na oleju rzepakowym obsmażamy z każdej strony mięso, które uprzednio solimy i pieprzymy. Wyciągamy je na talerz. Na pozostałym tłuszczu smażymy pokrojoną w kostkę szalotkę.
Do garnka z grubym dnem wrzucamy mięso cebulkę, łyżkę masła i jeszcze chwilkę wszystko razem podsmażamy. Wlewamy wina i na dość dużym ogniu redukujemy je o połowę objętości. Solimy, pieprzymy, dolewamy gorącej wody i dusimy pod przykryciem około 1 h, aż mięso będzie mięciutkie.
Marchewki obieramy, myjemy kroimy na pół wzdłuż. Ja akurat użyłam mini marchewek dlatego ich przygotowanie zajęło mi zaledwie 2 -3 minuty na patelni- podsmażyłam je na maśle i dodałam rozmarynu świeżego. Przy większych najlepiej upiec je w 180 stopniach przez 15 minut w piekarniku polane masłem i posypane gałązkami rozmarynu.
Sos policzków cudownie gęstnieje więc jego również możecie wykorzystać.