Rozpuścić masło w rondelku. Dodać mleko i wymieszać. Mleko z masłem powinno być letnie. Można je również jeszcze podgrzać w razie konieczności. W miseczce wymieszać drożdże z 3 łyżkami maślanego mleka. Odstawić n 5 minut. W dużej misce wymieszać mąkę, cukier, kardamon i sól. Dodać rozpuszczone drożdże i resztę maślanego mleka. Ciasto wyrabiać przez około 5-7 minut do uzyskania gładkiego ciasta. Ciasto przełożyć na blat i wyrabiać ręką przez około 2 minuty. Ponownie przełożyć je do miski, przykryć ściereczką i odstawić do wyrastania na 1 godzinę. Ciasto powinno podwoić swoją objętość dwukrotnie.
Dwie duże blachy wyłożyć papierem do pieczenia.
W miseczce wymieszać składniki nadzienia na gładką pastę.
Ciasto podzielić na dwie części. Jedną rozwałkować na prostokąt o wymiarach 30 x 40 cm. Rozprowadzić na niej szpatułką lub wypukłą częścią łyżki połowę nadzienia. Ciasto zwinąć jak roladę i pokroić na 2 cm plastry. Układać je na blasze zachowując odstępy. Tak samo postąpić z drugą częścią ciasta.
Ja swoje bułki pozwijałam w rodzaj ślimaczków. Posmarowałam prostokąt ciasta nadzieniem, złożyłam na pół wzdłuż dłuższego brzegu i pocięłam na 4 cm kawałki. Każdy kawałek przecięłam na pół zachowując niedocięty koniec i zwinęłam paski w spiralkę, a następnie zwinęłam je wokół siebie.
Odstawić bułeczki do ponownego wyrastania na 45 minut.
Nagrzać piekarnik do 225 stopni C.
Posmarować je rozbełtanym jajkiem i posypać cukrem lub płatkami migdałów.
Wstawić do piekarnika i piec 8-10 minut.
Zdjąć z blachy i odstawić na kratkę.
Dla mnie najsmaczniejsze są jeszcze ciepłe.
Bułeczki bardzo dobrze się mrożą.
W trakcie pieczenia część nadzienia wytopi się na blachę i lekko skarmelizuje, ale przy zdejmowaniu ich z blachy przypieczenia zostaną na blasze.