Chociaż tytuł wskazuje na to że wpis ma dotyczyć tylko dwuetapowego oczyszczania twarzy to chciałam też odrobinę szerzej napisać o moim oczyszczaniu. Zwłaszcza że ostatnio sporo się w tej mojej pielęgnacji pozmieniało i już widzę pozytywne efekty tych zmian.
Przede wszystkim to czego nigdy wcześniej nie robiłam, a teraz zaczęłam to wyśmiewane przez K. dwuetapowe oczyszczanie twarzy. Stosuję je tylko wtedy gdy mam makijaż, albo gdy przez cały dzień nie miałam okazji odświeżyć buzi, albo gdy miałam na twarzy coś ciężkiego, jakiś krem plus olej albo coś takiego. Ogólnie raz na dobę najlepiej przed spaniem w ten sposób moją cerę traktuję.
Nie jest tu potrzebna żadna wielka filozofia. Jak sama nazwa mówi, są dwa etapy. Najpierw zmywam makijaż płynem micelarnym. Póki co używam na zmianę dwóch płynów z Tołpy. Przy okazji mogę napisać że to moja pierwsza styczność z Tołpą i szczerze mówiąc nie zachwyciła mnie ta marka. To znaczy nie jest źle, mają intensywny ale dość przyjemny zapach, mają w składzie alkohol ale nie wysuszają mnie, a czasem nawet trzy razy na dobę ich używam. Nie zostawiają lepkiego filmu a to duży plus. Zmywam makijaż delikatnie ale tak długo aż wacik po przetarciu twarzy będzie całkowicie czysty. I na tym pierwszy etap się kończy. Nic prostrzego prawda?
A druga rzecz to mycie twarzy detergentem, już z użyciem wody. Na ten moment wykańczam pastę z manuką z Ziaji. Bardzo mi odpowiadały zapach i drobinki w tym produkcie, ale teraz gdy myje twarz dwa razy jest to dla mnie trochę zbyt mocny i drażniący kosmetyk. Jeżeli najpierw robię demakijaż to ten detergent nie musi być już taki silny. Więc opakowanie pasty mam już rozcięte, na wykończeniu i rozglądam się za czymś delikatniejszym, prawdopodobnie za jakąś pianką.
|
Ta biała maź na mojej twarzy to właśnie pasta z Ziaji z manuką |
I to tyle! Dwa etapy, buzia jest naprawdę na maxa oczyszczona. Na koniec jeszcze oczywiście tonizuję twarz i często dzieją się tam jeszcze dalej kolejne rzeczy ale myślę że o tym napiszę osobny wpis.
Miałam też napisać o tym jakie widzę zmiany odkąd tak wygląda moja pielęgnacja. Dodam jeszcze tylko że rano albo po prostu kiedy się budzę i mam na twarzy tylko krem lub lekki olej czy serum nałożone przed spaniem to albo używam tylko płynu micelarnego albo tylko detergentu i wody.
Więc od kiedy wprowadziłam takie zmiany, czyli tak naprawdę od bardzo niedawna to zauważyłam że powstaje mi na twarzy o wiele mniej krost i pryszczy, zniknęło mi albo raczej stało się niewidocznych kilka okropnych czarnych zaskórników, które się bardzo rzucały w oczy. I to co widać najbardziej to mocno pootwierane pory. I oczywiście zdaję sobie sprawę z tego że to nie jest dobra rzecz, ale świadczy o tym że jakieś zmiany jednak zachodzą. Oczyszczanie jest dla mnie na ten moment priorytetem a na zamykanie porów też przyjdzie czas.
Kilka uwag, które urodziły mi się w głowie podczas pisania, a które naprawdę wydają mi się istotne.
Po pierwsze kiedyś mi się wydawało że im cieplejsza woda, a nawet im bardziej gorąca tym dokładniejsze i dogłębniejsze oczyszczanie. To błąd jakich mało! Z jednej strony oczywiście że wyższa temperatura otwiera pory, ale też rozszerza naczynia włosowate w skórze i to owszem powoduje że np. nałożone potem produkty się lepiej wchłaniają ale w jaki agresywny sposób to się dzieje!?
Bezpieczny efekt rozszerzania się naczyń włosowatych możemy uzyskać przez delikatny masaż manualny. Będzie to bezpieczniejsze, nie spowoduje pękania naczynek, nie doprowadzi do rumienia, niekontrolowanego zaczerwienienia i innych nieprzyjemności. A poza tym obiło mi się o uszy że bardzo ciepła woda podczas mycia buzi może pobudzić do pracy gruczoły wydzielające sebum a to spowoduje szybsze przetłuszczanie się skóry.
Druga rzecz. Kupując pastę z manuką z Ziaji jej dość twarde, ostre drobinki wydawały mi się jej atutem ale w tej chwili to dla mnie zbyt niedelikatne rozwiązanie. Ponieważ nie chodzi o to, żeby ścierać sobie na siłę skórę z twarzy i to nam ją pięknie oczyści, nie! To tak nie działa! Chodzi o to by być delikatnym, poświęcić chwilę na te miejsca, które tego potrzebują. Myjąc twarz pomasować chwilę dłużej te miejsca, które są bardziej problematyczne. Takie działanie będzie tysiąc razy bardziej efektywne niż szorowanie na siłę.
Podobnie jest z tym pierwszym etapem, wacikiem też nie należy przeciągać po twarzy tak że aż skóra się przesuwa, wystarczy to robić delikatnie. Jeżeli mam mocny makijaż oczu to nasączony wacik przykładam na chwilę do zamkniętego oka, czekam moment aż płyn micelarny trochę zmiękczy ten make up i wtedy dopiero delikatnie przecieram.
I chociaż naprawdę dogłębne oczyszczanie nie jest trudne to jest bardzo potrzebne. Trzeba być regularnym i systematycznym.
Na dzisiaj to tyle, tak na początek. W poniedziałek pojawi się wpis dotyczący tego co zabieram ze sobą na tygodniowy wyjazd, i jak poza domem będzie wyglądać moja pielęgnacja.