Wczoraj odebrałam przesyłkę a w niej kilka ciekawych rzeczy. I przy okazji napiszę o kilku wrażeniach i o powodach dlaczego zdecydowałam się akurat na te produkty.
Cienie do powiek. Bourjois Smoky eyes 12 girls lilac. Nie mogę powiedzieć o nich za dużo, ale już po pierwszym użyciu uważam, że dwa ciemniejsze kolory są dość kiepsko napigmentowane. Natomiast ten najjaśniejszy jest przepiękny, rozprowadził się bardzo ładnie. Na ten moment nie wiem nic więcej.
Maska L’Oreal czysta glinka. Tym razem niebieska, redukuje zaskórniki, zwęża pory. Dlaczego ją kupiłam? Ponieważ używałam do tej pory już czarnej i zielonej. Czarna była fantastyczna, miała działać rozświetlająco, ale mam wrażenie że była bardziej oczyszczająca. Nie mogłam jej trzymać na buzi zbyt długo bo potrafiła mnie podrażnić. Pięknie pachniała, a ciekawostka jest taka, że z czasem zmieniała konsystencję. Przy ostatniej aplikacji była już naprawdę bardzo gęsta. Zielona wersja, oczyszczająca jest rzeczywiście oczyszczająca, pachnie dobrze (czarna ładniej) i nie podrażnia tak jak czarna. A tą niebieską wzięłam głównie z myślą o stosowaniu punktowym, ale pewnie skuszę się też i użyję jak Pan Bóg przykazał na całą twarz.
Zielona baza pod makijaż L’Oreal Infaillible anti redness primer. Użyłam jej dzisiaj pod podkład i jest okropnie rozświetlająca, ma strasznie dużo połyskujących drobinek i nie znikają niestety pod podkładem. Wydaje mi się że baza nie wysusza (przy pierwszym użyciu) chociaż ciężko mi stwierdzić, bo mam ogólnie trochę suchą skórę ostatnio.
Dlatego też kupiłam kilka maseczek. O tych z Mediusa dosłownie marzyłam a jednak nigdy nie było mi po drodze żeby kupić. Jak dotąd moje uubione maski w płacie to Lomi Lomi, zobaczymy, czy coś się zmieni. Orientana, to też zakup planowany już od stu lat. Obie te marki są dla mnie dużą niewiadomą, Orientana atakuje z każdego kosmetycznego bloga na którego zaglądam, czas sprawdzić czy to szaleństwo jest uzasadnione. A maski Garnier wzięłam tylko dlatego, że były w super promocji a ja miałam bardzo zły dzień i planowałam sobie zrobić mini spa wieczorem. Miałam kiedyś niebieską wersję i jedyne co pamiętam, to to, że było bardzo, bardzo dużo esencji.
Postaram się napisać, gdy będę miała coś więcej do napisania.
Miłego weekendu.