Tegoroczne ferie minęły mi błyskawicznie, mimo tego, że miałam prawie miesiąc wolnego. W zasadzie nie zamierzałam nigdzie wyjeżdżać z różnych powodów, jednak kiedy pojawiła się okazja spędzenia weekendu w Krakowie, nie mogłam sobie odmówić. Chociaż nie był to mój pierwszy raz w tym mieście, śmiało mogę powiedzieć, że zauroczyłam się nim od nowa.
This year's winter break finished really fast despite the fact that I had almost a month long break. Basically I wasn't going to travel anywhere this winter because of many reasons, but I couldn't resist spending my weekend in Cracow when I was asked about going. Although it wasn't my first time in this city, it made me delighted again.
Pierwszym punktem wyprawy był oczywiście Zamek Królewski na Wawelu.
First stop was, of course, Wawel Royal Castle.
Następnie udaliśmy się na krakowski rynek. Muszę przyznać, że pogoda nieźle nam dopisała- całe dwa dni nie opuszczało nas słońce. Aż zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno mamy pierwszą połowę lutego.
Then we went to the Old Town of Cracow. I have to admit that we're lucky- the sun was shining all weekend. Spring is coming, it doesn't look like the beginning of February. Isn't is wonderful?
Wieczorem, po parogodzinnym spacerze, postanowiliśmy udać się do baru, w którym mogliśmy odprężyć się przy piwie i grze planszowej.
During the night, after a few hours walking around the city, we decided to go to the bar where we could rest by drinking beer and playing games.
Niedzielę rozpoczęliśmy od przepysznego śniadania w Charlotte, a następnie udaliśmy do Galerii Bunkier Sztuki na wystawę.
We started our Sunday by eating a delicious breakfast in Charlotte and then we spent some time in Bunkier Sztuki Art Gallery.
Sztuki nigdy za wiele, więc kontynuowaliśmy swoje spotkanie z nią w MOCAK-u, Muzeum Sztuki Współczesnej, zahaczając po drodze o żydowską dzielnicę.
Never enough art, that's why we continued our art exploration in MOCAK, Museum of Contemporary Art. Heading there, we stopped at the Jewish district.
Wieczorem, lekko przejedzeni burgerami, zdecydowaliśmy się na łyżwy. Mieliśmy szczęście, bo na lodowisku nie było zbyt wiele osób- w końcu walentynki były dzień wcześniej. W domu rozegraliśmy parę rund "Czarnych historii" i "Charades", tak na oficjalne przypieczętowanie końca pobytu w Krakowie.
In the evening we went skating. Fortunately there weren't so many people- yeah, Valentine's Day is gone now. At home we were playing "Black Stories" and "Charades" to finish our last moments at Cracow in a fun way.
Dzisiaj piszę do was już z Warszawy- pora wrócić do rzeczywistości, zajęcia już od środy!
I'm writting to you from Warsaw already- it's time to come back to reality, school on Wednesday again!