W weekendach najbardziej lubię leniwe długie poranki. Takie, kiedy wstaję nie popędzana przez alarm budzika i mam czas na wszystko. Dlatego moim weekendowym rytuałem jest dobre śniadanie. W tym tygodniu padło na "kanapkę po benedyktyńsku" Podobną zjadał kiedyś w swoim programie, mój najulubieńszy telewizyjny kucharz Anthony Bourdain. Podstawą jest dobrej jakości przypieczony chleb i jajko po benedyktyńsku, z którego przy pierwszym gryzie wypływa żółtko. Dlatego też, jedząc ją polecam mieć przy sobie ręcznik :) Skład zmieniam w zależności od zachcianek. Ale mam dwa ulubione zestawy. Dzisiaj jeden z nich. [
Niestety, chciałam przekonać się kolejny raz do sera koziego i dodałam go tutaj zamiast parmezanu i jest na zdjęciach, ale po pierwszym gryzie wyleciał z kanapki. Ale nie zniechęca mnie to, dzisiaj spróbuję go w innej wersji.]
Składniki:2 kromki ulubionego chleba/ bułki
mieszanka sałat
pesto
pomidor
kiełki
ogórek
czerwona cebula
szynka szwardzwaldzka
jajko po benedyktyńsku
ser kozi
rukola
czerwona papryka
Najtrudniejszym zadaniem jest zrobienie dobrego jajka po benedyktyńsku. Ma być miękkie, z płynnym środkiem i wyglądać jak chmurka. Do tego celu gotujemy wodę z łyżką octu, nie może gotować się za mocno, bo jajko się porozrywa. Jajko wbijamy do miseczki i delikatnie przelewamy do wody. Czekamy ok. 3 minuty i wyjmujemy łyżką cedzakową, odsączmy na papierowym ręczniku i cieszymy się, że się udało.
Podsmażamy szynkę, a później na tej samej patelni kładziemy chleb, jeżeli jest to konieczne to można dodać trochę oliwy z oliwek. Smarujemy tosty pesto i nakładamy sałatę i kiełki. Dalsza część zależy od naszej wyobraźni. Polecam, żeby jajko położyć na samej górze, wtedy żółtko będzie spływać na warzywa.