To był chyba najgorszy dzień w tym roku! Pobiłam rekord pecha i nieszczęścia prawdopodobnie do końca zimy. Najpierw wymyśliłam sobie ananasa, bo tato kupił mi tak cudownego, dojrzałego i pachnącego, że prosił się o obranie. Okey, pokroiłam sobie, zabra...