Jeżeli wy też wczesnym popołudniem (mam nadzieję, że tak) zaczynacie powoli krążyć myślami wokół lodówki, to cieszę się, że mamy podobnie!
Chciałam Wam dziś pokazać taki magiczny
sos, który robi się szybciej, niż o nim myśli i
pasuje do każdej potrawy.
Ostatnimi czasy robię go prawie co drugi dzień i wszystkim się tak uszy trzęsą, że tyle mi wystarczy - wiem, że smakuje. Nie zagłębiamy się w tematy, czy to jest fit i czy to jest zbilansowane -
to jest poezja dla ciała i duszy, to jest odjechanie na czas obiadu do krainy szczęśliwości.
Ale co to znaczy, że pasuje do wszystkiego? Na fotkach poniżej widzicie, z czym my go jemy: przede wszystkim delikatna pierś z kurczaka oraz każde warzywo (aczkolwiek uważam, że idealne połączenie stanowi z brokułem lub kalafiorem). Mam nadzieję, że ktoś zrobi mój magiczny sos i wypróbuje go do innego rodzaju mięsa, szparagów lub jakiejś zapiekanki jednogarnkowej (ale daję sobie rękę przy dupie uciąć, że będzie pyszne).
Jak zrobić sos?
Na patelni trzeba rozgrzać niewielką ilość tłuszczu (może być masło, może być oliwa) i wrzucić cebulkę pokrojoną w piórka lub krążki (ona potem idealnie mięknie). Jak już cebula się poddusi, dosypać soli, pieprzu i suszonego czosnku. Jeszcze kilka minut i dodać 3 duuuże łyżki śmietany i 1, no 1,5 łyżki majonezu. Wszystko wymieszać i doprowadzić do pierwszego wrzenia. Włala - gotowe. Pachnie nieziemsko, ma taki charakterystyczny posmak duszonej, słodkiej cebulki i kremowej śmietanki...