Dawno nic tu nie napisałam, wiem. Wiem, że zaniedbałam to miejsce. Przepraszam...
Dziś będzie o restauracji, którą znamy już od jakiegoś czasu, a dokładniej o Papa Grande.
Moglibyśmy napisać te recenzje opierając się na naszych obserwacjach i odczuciach z przed prawie roku, ale byłoby to nierzetelne. Dlatego wczoraj odwiedziliśmy to miejsce aby sprawdzić czy nadal jest tam smacznie i czy przypadkiem standardy nie podupadły.
Cóż... Nie wiemy czy to wina restauracji, czy też nasza ale jakoś po wyjściu stamtąd nie poczuliśmy jakiegoś, ogromnego WOW, ani nie podniecaliśmy się jedzeniem przez całą drogę do domu. (Może się wypaliliśmy...)
Przejdę lepiej do opisu zamówionych przez nas dań.
Nigdy nie jadłam tam pizzy dlatego, poprosiłam o
małą pizze z szynką i pieczarkami.
M. zamówił
cannelloni z mięsem mielonym zapiekane pod beszamelem.
Moja pizza była smaczna, na cienkim cieście, nie uginała się od nadmiaru składników, Widać było, że została przygotowana z porządnych produktów. Ale nie porwała mnie, była smaczna, po prostu...
Cannelloni było o wiele lepsze, często bywa że dania z beszamelem po kilku kęsach robią się mdłe, ale tu na całe szczęście tak nie było. Danie jadło się z przyjemnością, choć M. liczył na coś więcej i nieskromnie stwierdził, że robi lepsze ( potwierdzam!).
Rozczarowująca była również obsługa. Młoda kelnerka, która trochę nie wiedziała o co chodzi i sprawiała wrażenie jakbyśmy byli tam niepotrzebni. Rozumiem, że panowie siedzący przy stoliku obok, wydali więcej pieniędzy od nas, ale wolałabym czuć się mile widziana w restauracji, a tam definitywnie tak nie było...
Smutne było też to, że zrezygnowano z podawania grzanek i pysznych "cebulaków" na przystawkę. Było to miłym akcentem i pobudzało do dalszej konsumpcji.
Podsumowując, wczorajsza wizyta nas nie ucieszyła, nie zachwyciła i nie zrobiła na nas wrażenia. Jedna z naszych ulubionych restauracji, w której nawet świętowałam swoją obronę, stała się kolejnym miejscem z dobrym jedzeniem i średnimi cenami. Po cannelloni i pizzy powinniśmy dać 2 gwiazdki. Ale wiemy, że w menu (które radzę zmienić, bo kilka spiętych niechlujnie kartek, nie robi dobrego wrażenia) są skarby, które warte są wiele jak: penne z kurczakiem w sosie gorgonzola, wołowina w sosie na winie z warzywami, pierożki w sosie orzechowym i jedna z najlepszych jakie jadłam sałatek cesar.
Dlatego dajemy 3 gwiazdki i liczymy, że następna wizyta nas powali na kolana.
I poczujemy się jak goście we włoskim domu, a nie intruzi w leniwej knajpie.