Jak wiecie przytrafiło nam się ostatnio być w Chorwacji, a dokładniej w Zadarze. To piękne miasto leżące w północnej Dalmacji.
Przez sześć dni zwiedzaliśmy, odpoczywaliśmy, ale przede wszystkim
jedliśmy!A teraz z chęcią dzielimy się naszymi przeżyciami i mamy nadzieję, że poczujecie dzięki nam choć trochę klimat tego cudnego kraju!
ZADAR Zadar był miastem w którym mieszkaliśmy i spędzaliśmy najwięcej czasu i najwięcej jedliśmy!
Bo to właśnie tu odwiedziliśmy aż 3 restaurację. Ale za nim pysznościach to o trochę o zabytkach!
Najważniejszym zabytkiem jest kościół świętego Donat, który znajduję się na starym mieście, to bardzo ciekawa i imponująca budowla. Warta zobaczenia jest również "chwała słońca" czyli instalacja świetlna, która znajduję się na promenadzie. Powstała ona ku czci słońca, ponieważ podobno to właśnie w Zadarze są najpiękniejsze jego zachody.
Na nas największe wrażenie zrobiły morskie organy! Powstały one 2005 roku, ich magia polega na tym, że fale i prądy morskie wygrywają na nich piękną i ciekawą muzykę, niewątpliwie niepowtarzalną!
|
Uwielbiałam te palmy! |
|
Zadarskie zachody słońca |
|
Kościół św. Donata |
|
Chwała Słońca |
|
Klimatycznych uliczek było mnóstwo! |
No to teraz mogę przejść do jedzenia!
Po pierwsze zakochałam się w piekarniach, które można spotkać na każdym kroku, są otwarte do późna, cały czas czuć w nich zapach świeżego chleba i pyszne słodkości. Przyznajemy, że byliśmy w nich codziennie i próbowaliśmy ich pyszności!
|
Baklava! <3 |
Pierwsza odwiedzona knajpka to Skoblar. Znajduję się ona na Placu Pięciu Studni i trafiliśmy do niej bo polecił nam ją właściciel studia, które wynajmowaliśmy.
Dlatego, że byliśmy po dwóch lotach i padaliśmy na twarz, szybko coś wybraliśmy.
Padło na domowy makaron z krewetkami i specjał z Dalmacji, czyli wołowinę nadziewaną marchewką z gniocchi i ciemnym sosem. Powiem krótko to wszystko było pyszne! Najlepsze jest to, że parmezan podaję się tam tak jak u nas cukier, w takich "serniczkach". No i dla mnie najlepsza rzecz, że do herbaty podaję się miód, wielokwiatowy i przepyszny. Gdyby Skoblar był w Bydgoszczy odwiedzalibyśmy go często!
|
Przysmak Dalmacji |
|
Makaron z krewetkami |
Kolejne miejsce które odwiedziliśmy to Malo Mjesto. Byliśmy tam dwa razy, raz wynieśli nas na wyżyny kulinarne, a raz sprawili, że zjedliśmy najgorszy obiad naszego pobytu.
Ale bardzo polecamy tam rissotto z kurczakiem oraz z atramentem kałamarnicy. Były pyszne, maślane, a porcję były zabójczo duże!
Nie polecamy tam szaszłyków, bo choć mięso było genialne to dodatki były tak tłuste, że nie dało się ich zjeść... Nie polecamy też krążków z kalmarów bo zwyczajnie są średnie!
|
Rissotto z atramentem |
|
Rissotto z kurczakiem |
|
Kalamry |
|
Szaszłyk |
Ostania zadarska restauracja to Bruschetta, odwiedzona z okazji moich urodzin. Bo w mieście ma ona renomę ekskluzywnej i smacznej. I faktycznie było smacznie! Z ogromną odpowiedzialnością zachęcamy Was do spróbowania tam rissotta z krewetkami, które po prostu rozpływało się w ustach, było dobrze doprawione, a krewetki miękkie, oraz ravioli z kozim serem, szynką parmeńską i sosem. Domowe pierożki to naprawdę było to! Dodatkowo obiad tam je się patrząc na piękny Adriatyk.
|
Rissotto z krewetkami |
|
Ravioli z kozim serem |
O Chorwackich podbojach to na razie tyle! Jutro pojawi się kolejna część naszych opowiastek, poznacie smaki z Trogiru, odkryjecie co się kryję w uliczkach Szybeniku i dowiecie się co zauroczyło mnie w Splicie! Do jutra!