Choć mija rok od jego ostatniej walki, o Szpili nie przestaje być głośno. Artur wraca na ring już pod koniec lutego, choć na dzień dzisiejszy nazwisko pięściarza, z którym się zmierzy, pozostaje zagadką. O potencjalnej zmianie rywala dowiedział się z wpisu na Twitterze i choć cała sytuacja jest dość kuriozalna, wie, że musi robić swoje, by nie zaprzepaścić szansy. O przygotowaniach do walki, szansach Izu Ugonoha, przeprowadzce do Polski - Artur Szpilka
Co z tą walką?
Sam chciałbym wiedzieć, bo wiem tyle co Ty. O potencjalnych zmianach dowiedziałem się z Twittera, z wpisu Andrzeja Kostyry. Dzwoniłem do promotorów, którzy też nic nie wiedzieli. Cała ta sytuacja jest popieprzona, bo wszystko było dogadane, dwa tygodnie temu ustaliliśmy szczegóły. Breazeale jako pierwszy ogłosił naszą walkę, potem ogłosiłem to ja, następnie cała reszta, a teraz wychodzą takie rzeczy. Jestem wnerwiony, bo ciężko trenuję, wszystko mam ustawione pod walkę, konkretnego zawodnika, a teraz takie coś. Niby mam tam walczyć, ale ma być zmieniony mój przeciwnik, zobaczymy.
Nie wiem skąd o zmianach wiedział Andrzej Kostyra, nie wiem nawet czy to prawda, ale pewnie coś jest na rzeczy. Mi to tak naprawdę lata z kim będę walczyć, ale szykuję się pod konkretnego zawodnika, a tu taka sytuacja. Sam nie wiem, jest to dziwne, ale co zrobić.
Słyszałem, że pod uwagę są brane trzy nazwiska: Breazeale, Mansour, Washington. Cała zmiana wynika najprawdopodobniej z tego, że telewizja FOX ma taką zasadę, że nie chcą pokazywać walki dwóch zawodników, którzy w swoich ostatnich pojedynkach przegrali. Przynajmniej jeden z nich, musiał mieć wygrany poprzedni pojedynek.
Jestem nie tyle zawiedziony, co wkurwiony. Zawieść mogę się na koledze, ale to jest boks. Wiem jak to wszystko funkcjonuje i z takimi sytuacjami trzeba się liczyć, ale jest to bardzo nieprofesjonalne. Cała ta sytuacja przekonuje mnie tylko do tego, że jak się na coś uprę, to muszę się tego trzymać.
Byłem bardzo zmotywowany, ale od kiedy pojawiły się te wiadomości, to te treningi w ciągu ostatnich dwóch dni są takie dziwne. Niby idę na trening i oczywiście trenuję, ale już inaczej się czuję. Takie niepotrzebne zamieszanie ma na pewno duży wpływ na psychikę i głowę.
Tak jak było ustalone, jutro mam sparing. Tym bardziej jest to chore, że do walki zostało trochę ponad miesiąc, więc już wszystko powinno być dopięte, ustalone i ogłoszone, kto z kim walczy. Możemy narzekać na nasze polskie warunki, ale u nas przynajmniej wiadomo, że jeśli chodzi o te ważniejsze walki, to są ustalane z wyprzedzeniem. Wiadomo, że nie ma to przełożenia na te mniejsze, ale nie oszukujmy się, chodzi o zupełnie inne pieniądze.
Izu Ugonoh
Nie chcę się wypowiadać źle na temat Izu, to mój kolega, dobrze się znamy. Moim zdaniem jest na taką walkę dla niego za wcześnie, ale nie mi o tym decydować, bo od tego jest jego sztab szkoleniowy. Na pewno jeśli Izu zaboksuje z takim zawodnikiem, będzie to duży przeskok w jego karierze, ponieważ tak naprawdę Rusiewicz był najlepszym zawodnikiem, z którym do tej pory boksował.
Moja walka z Izu to bardzo fajne rozwiązanie. Nigdy nikogo nie unikałem, wręcz przeciwnie, zawsze chciałem walczyć z najlepszymi. Chciałbym pokazać wszystkim ludziom, którzy mówią że może mnie pokonać, że na ten moment jesteśmy na dwóch różnych poziomach. W przeciwieństwie do walki z Breazeale, ta walka nic mi nie daje, choć jeśli będzie taka propozycja, to czemu nie. Myślę, że jest to walka, która w Polsce najlepiej by się sprzedała, jednak nie ja jestem szefem Polsatu, nie ja to ustalam i nie ja te walki organizuję. Ja tylko walczę i chcę za to godnie zarabiać.
Pieniądze
Czy mam duże wymagania? To ja walczę, to ja ciężko zapierniczam na swoje pieniądze, karierę i przyszłość. To ja nastawiam głowę, nie promotor, nie kibice i nie cała reszta ludzi. To ja ustalam stawkę i to ja się decyduję na walkę. To nie są nie wiadomo jakie pieniądze, choć wiadomo, że są to największe pieniądze w polskim boksie, ale to nie ma znaczenia.
Najważniejsze jest to, że to ja ciężko narażam swoje zdrowie. Zawsze walczę do końca, nigdy nie uciekam, wiem, że ktoś padnie, albo ja albo przeciwnik. Jeśli mi się stanie krzywda (odpukać), dajmy na to pójdę, samochód mnie przetrąci i rozwali mi nogę, to nie będę mógł walczyć. Wtedy wszyscy powiedzą, że straszna szkoda, był Szpilka to tamto, ale nikt mi nie da pieniędzy. Chcę się zabezpieczyć i mam w nosie co kto myśli, czy to za dużo czy za mało.
Powrót do Polski
Postanowione, wracamy na 100 procent. Chcę się wybudować i mieszkać w Polsce. Mam Misiuńcię, dwa pieski kochane, bardzo bym chciał syna, więc już by była nas piątka. Trzeba o to zadbać. Człowiek się zmienia, myśli już trochę inaczej.
Jestem taki, że jak coś sobie postanowię, to nie ma przebacz. W Polsce też będę trenować. Nie piję alkoholu, choć miałem dwa melanże po przegranych walkach, ale przyszedł czas, że koniec i tak jak mówię nie piję, zdrowo się odżywiam, trenuję. W Polsce również będę dbać o formę, trenować, chodzić na siłkę i tak dalej, ale jak dostanę telefon ze Stanów, dwa miesiące przed walką, to jeśli warunki będą mi odpowiadać, polecę na ten czas i tam będę trenować. W Polsce treningów bokserskich nie planuję.
Chcę wrócić do Polski, bo tu tak naprawdę się nudzimy. Ludzie myślą, że wystarczy to, że jest ładnie i jest fajna pogoda, ale brakuje nam rodziny, przyjaciół. Jedyne co przytłacza mnie w Polsce, to mentalność ludzi, ale mam wyjebane, robię swoje i tyle.
Zmiany
Od ostatniej walki jestem strasznie zmobilizowany. Wiem, że jest to mój ostatni dzwonek, jeśli dalej chciałbym walczyć z najlepszymi zawodnikami. Teoretyczna przegrana nie skreśla mnie całkowicie, ale na pewno bardzo spadłbym z tej pozycji. Wiem ile mogę stracić, trzymam restrykcyjną dietę już od dziewięciu miesięcy. Zawsze podchodziłem do treningów bardzo profesjonalnie, ale teraz dietę trzymam jeszcze bardziej, trochę inaczej podchodzę do tego co robię przed i po treningu. W głowie pojawiły się pewne zmiany, więc z perspektywy czasu uważam, że dla kogoś ambitnego, porażka może być czymś dobrym.
Dla kogoś kto jest słaby, porażka mogłaby być końcem kariery. U mnie jest odwrotnie.