Algarve, Lagos, Portugalia. Algarve to rejon znajdujący się na południu Portugalii, pełen pięknych plaż położonych nad oceanem atlantyckim. 7 dni spędziliśmy w mieście Lagos.
Przed Wami kolejny lifestyle'owy wpis (tłumaczący jednocześnie sporą przerwę na blogu), choć myślę, że jednak zahacza o tematykę mojego bloga - mam nadzieję, że chociaż trochę kogoś zainspiruję i pokażę, że Hashimoto i niedoczynność tarczycy to nie tylko depresja, nadwaga, senność, zmęczenie i niechęć do życia. Dla mnie to odkrywanie życia na nowo, doceniane go jeszcze bardziej, przeżywanie intensywniej, znalezienie pasji, motywacja do realizacji marzeń. Podróże stały się zdecydowanie jedną z nich. Przy okazji zapraszam do zapoznania się z relacją z wycieczki po krajach
beneluxu -
[link], ahh no i mam jeszcze do napisania post o Kopenhadze, w której byłam w ...maju! Ale nic straconego, pisanie o podróżach sprawia mi sporo radości, prędzej czy później, who cares. :D
Na podróż zabrałam ze sobą chipsy kokosowe, bananowe, morwę białą, miechunkę, makaron z fasoli mung, olej kokosowy, zestaw przyprawy, surowy imbir.
Jeśli śledzicie mojego
[fanpage'a] to wiecie, że 9 sierpnia wyjechałam na wakacje, a raczej obóz studencki pt. "eurotrip" do Portugalii. Podczas drogi do Lagos, zwiedziliśmy praktycznie całą zachodnią Europę, podróż odbyła się autokarem, zwiedziliśmy Amsterdam, Paryż, Madryt, a w drodze powrotnej odwiedziliśmy Barcelonę i Cannes.
Jestem pewna, że nie starczy mi posta na opisanie wszystkiego, postaram się streszczać, choć podobno i tak jestem rzeczowa i konkretna, to tym razem miejsc, osób, wrażeń i przeżyć jest tyle, że nie dam rady ich nawet zatrzymać na dłużej w pamięci, mam totalny mindfuck, jedynie zdjęcia mnie ratują (a w sumie mam ich ponad 3 000, woah). Wszystko działo się tak szybko, myślami wciąż jestem w Lagos.. czy tam Bon Vivant ]:->
Okej, no to od początku:
Na obóz pojechałam całkowicie sama, nie znałam nikogo. Nikt z moich znajomych za bardzo nie chciał jechać, znalazłam opis w internecie na stronie
[strudent travel], opinie były różne, ale wiadomo, że w internecie łatwiej hejtować niż doceniać, opis wycieczki całkiem atrakcyjny, co prawda w Amsterdamie i Paryżu byłam już wcześniej, jednak dalszy opis podróży tylko mnie zachęcił. Zapisałam się i starałam się nie myśleć o tym, co będzie, a przede wszystkim co będą jadła (gluten & lactose free, a szczególnie paleo diet jednak trochę ogranicza), jak będę spała (spędziliśmy kilka nocy w autokarze), i.. jak jak umyję włosy? zrobię makijaż? Hello, jestem kobietą.... no i kogo poznam, z kim będę w apartamencie? Po prostu pełen spontan, czyli tak jak lubię ;D
Wyjechaliśmy z Polski ok. północy, autokarem głównym z Wrocławia. W autokarze z Katowic do Wro poznałam wspaniałych ludzi ze Śląska, także wszelkie obawy o towarzystwo od razu ustąpiły (pozdrawiam dziczyznę), bo nie powiem, przed wyjazdem miałam chwile (dłuższą, nawet taką hmmm kilkudniową) wątpliwości... ;P Pierwszą noc spędziliśmy w autokarze. Dosyć szybko przysnęłam, obudziłam się na chwilę w Niemczech, a potem w:
:Amsterdamie, w którym już byłam, o czym wspominałam [tutaj]. Kocham to miasto (chociaż bardziej polubiłam Lizbonę ;D), od lutego nic się nie zmieniło- rowery jak stały tak stają, wręcz się rozmnożyły, piękne kamieniczki również. Niestety spędziliśmy w nim jakieś 3h, bo mieliśmy małe opóźnienie. Odłączliśmy się od pilota i postanowiłam znajomych oprowadzić sama (a z moją orientacją w terenie to był niemały sukces). W Amsterdamie (oprócz pocztówek oczywiście) kupiłam sobie moją ulubioną wodę kokosową:
Następnie dojechaliśmy gdzieś pod Paryż, gdzie nocowaliśmy i można było się umyć i wyspać w łóżku, oh wow ;D Zasnęłam w 5 min...
Rano dojechaliśmy spod hotelu praktycznie pod samą wieże Eiffela. Jak wspomniałam, Paryż zdążyłam już kiedyś odwiedzić, hmm ...jakieś 8 lat temu, czyli kawałek czasu, kiedy jeszcze byłam w gimnazjum i chodziłam do klasy frankofońskiej, z rozszerzonym j. francuskim. Tu spędziliśmy prawie cały dzień, niestety panował upał, jednak tak bardzo kocham duże miasta, że niespecjalnie mi to przeszkadzało, szczególnie, że miałam okazję porozmawiać po francusku. ;3
Z Francji jechaliśmy prosto do Madrytu, znowu śpiąc w autokarze...
Madryt- kolejny punkt, a ja od dawna chciałam zobaczyć Hiszpanię. Mam tam sporo znajomych, których poznałam podczas ich pobytu w Polsce na Erazmusie (program wymiany studenckiej). Kiedy przejechaliśmy przez granicę, krajobraz znacznie się zmienił, a ja uwielbiam egzotykę ;3 Co prawda byłam uprzedzona przez hiszpańskich znajomych - tu nikt nie mówi po angielsku, nawet w stolicy, to jednak trochę mnie zszokowało, kiedy kelner nie wiedział co to jest "bill" (czyli rachunek) ani "money" (pieniądze) dopiero zareagował na "euro" i mogliśmy zapłacić. A zamówiłam sobie tietar salad:
czyli pomidor, sałata, szparagi, oliwki, tuńczyk i jajko ;)
Późniejszym wieczorem, po wspólnym pikniku, i opuszczeniu Madrytu, ruszyliśmy już do Portugalii, do naszego hotelu docelowego,
Iberlagos, śpiąc oczywiście w autokarze - ale trafiając na fajnych ludzi nie można się nudzić ;>! Rano dojechaliśmy do Lagos:
Lagos to miasto, w którym zostaliśmy na 7 dni, mieszkając w 5-6 osobowych apartamentach, także był dostęp do kuchni ♥ Mogłam gotować! ;D Co prawda, nawet nie miałam na to czasu, bo wolałam czas spędzać na basenie czy plaży, żywiłam się jajecznicą, szynką parmeńską, warzywami i owocami, czyli nie odstępując od paleo. Po przyjeździe mieliśmy trochę czasu zanim nas zakwaterowali (to nie jest mój pierwszy obóz, chociaż miałam parę lat przerwy, to z doświadczenia wiem, że z tym zawsze są problemy), zostawiliśmy więc walizki w hotelu i ruszyliśmy nad ocean.
Pierwsze wrażenie, oohhh wow, serio? Myślałam, że zaraz obudzę się z powrotem w autokarze, ale przez najbliższe 7 dni nie udało mi się obudzić, więc chyba jednak to na prawdę tak wyglądało. No i chyba nie dałabym rady zrobić zdjęć mojemu snu (swoją drogą to musi być ciekawa opcja)... Taa, to moje pierwsze wakacje za granicą ;) Co działo się w Portugalii? O tym w części 2!
No, standardowo, wyszło więcej zdjęć niż tekstu, ale myślę, że podczas podróży są bardziej wymowne, a ja też specjalnie nie lubię się produkować, aczkolwiek jeśli macie jakieś pytania- śmiało piszcie - już wkrótce - część 2!