Z list znikają kolejne pozycje "to do". Choć samych list jakby nie ubywało. Nigdy nie wiem, czy kartki wysyłane pocztą docierają na czas, choć w tym roku udało mi się, na szczęście, wysłać je odpowiednio wcześnie. A wiec - wykreślone z listy i w dodatku może nawet z sukcesem?
Hasłem tegorocznych przygotowań przedświątecznych jest Pogoda. A właściwie – sprawdzanie pogody. Ilekroć bowiem udało nam się usiąść przed komputerem w celu nawiązania wirtualnego połączenia ze Świętym (Bogu dzięki, że i Święty nadąża za zdobyczami techniki), natychmiast pojawiała się w pobliżu dziatwa z pytaniem – Co robicieeee?
Odpowiedz mogła być tylko jedna – Sprawdzamy pogodę!
Meteopaci, pomyślałby kto…
Chociaż nie mogę powiedzieć, że od tego sprawdzania jestem bardziej na bieżąco i w ciemno wiem jak się rano ubrać.
Wciąż uczę się przygotowywania śledzi. Ale efekty, które udaje mi się osiągnąć zachęcają do konsumpcji tych, którzy śledzi nie lubią. Co z kolei stanowi zachętę do dalszych śledziowych eksperymentów. Muszę przyznać, ze ten udał się znakomicie.
Śledzie z tahini
Składniki:
350 g majtasów
skorka otarta z 1 cytryny
sól, pieprz
1 średnia cebula
3 łyżki śmietany
1 łyżeczka miodu
kilka kropel soku z cytryny do smaku
1/8 łyżeczki musztardy
2 łyżeczki tahini
uprażony sezam do podania
Przygotowanie:
1. Śledzie moczymy w wodzie przez 1 godzinę (w połowie czasu zmieniamy wodę), jeśli są mocno solone pół godziny dłużej.
2. Cebulę siekamy, zasypujemy 2 łyżeczkami cukru, odstawiamy na pół godziny. Po tym czasie przelewamy wrzątkiem i odstawiamy na sitku.
3. Namoczone śledzie delikatnie płuczemy, osuszamy i kroimy na mniejsze kawałki.
4. Śmietanę, miód, musztardę i tahini łączymy do uzyskania gładkiej masy. Doprawiamy solą, pieprzem i sokiem z cytryny.
5. W słoiczku na dnie układamy kilka kawałków śledzia, posypujemy go skórką cytrynową i cebula, zalewamy częścią śmietanowej masy. Układamy w ten sposób kolejne warstwy.
6. Wierzch posypujemy uprażonym sezamem. Wstawiamy do lodówki, do przegryzienia na 1 godzinę. Podajemy.
Smacznego!