Miał to być wpis obszerny i długi jak szalik, którym trzeba owinąć się co rano ( u mnie - co najmniej trzykrotnie wokół szyi). Ale przed wyjazdem i w nawale wszelakich innych zajęć stanęłam przed wyborem – opublikować skrót, migawki czy nie publikować wcale…
Jak widzicie zdecydowałam się na to pierwsze.
Wyjeżdżamy w stronę słońca i gór. Na czas nieobecności przygotowałam dla Was kilka postów, w tym jeden filmowy. Zaglądajcie.
Praliny i makaroniki od Amacarons. W ulubionym smaku couberdon. Mój faworyt - różano-waniliowe z limitowanej lutowej edycji.
Mi-Cachocs czyli połówki makaroników otulone chrupiącą czekoladą i wypełnione ganachem.
Praliny i czekolada od l'Esperantine uwiodły nas naprawdę wyjątkowym smakiem. Produkty l'Esperantine powstają z polaczenia czekolady (min. 70 % zawartości kakao) i bio oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia. Mają piękną formę i cudowny aromat. Bez konserwantów czy tłuszczy zwierzęcych.
Jean Philippe Darcis we własnej osobie. Niekwestionowany Mistrz, Belgijski Ambasador Czekolady prowadził jeden z pokazów.
Cukierkowy (dosłownie i w przenośni) Boissier.
Kolekcja sucrés-salés od Macarondises (kozi ser-miód, łosoś-koperek czy foie gras-czekolada).
Baru to najlepsze marshmallows jakie kiedykolwiek jadłam. Fanem nigdy nie byłam, ale nim zostałam już po pierwszym kęsie. Baru to mała belgijska firma produkująca przepyszne słodycze w 100% naturalne, bez sztucznych aromatów. I to się czuje!
Sól aromatyzowana wanilią? Ziarna kakao palone lub nie, wanilia z Madagaskaru? Wszystko dostępne w jednym miejscu.
I wreszcie – migawki z czekoladowego pokazu mody. Ideą była współpraca projektanta i cukiernika, którzy wspólnie mieli stworzyć czekoladowa kreacje. Wśród projektantów wymienić należy Lauranne Jaegher (we współpracy z Jean-Philippe Darcis), Patou Saint Germain (Laurent Gerbaud), Manon Durande (współpraca z Giot) czy Deborah Velasquez.
Do następnego przeczytania, Kochani!