Lubię ją za subtelność, tak barw jak i aromatów. Nastrojowość, którą wprowadza. Niczego nie musi. Stawiać na nogi rano, uspokajać bólu głowy, dodać energii, utrzymać na nogach… żadne takie doraźne działania obliczone na określony efekt. Wystarczy, że jest. W ulubionym kubku, filiżance z naderwanym uchem lub uszczerbionym brzegiem, cierpliwie czekająca w termosie, parująca, gorąca lub mocno schłodzona, w dobrym towarzystwie owoców. Wydaje się też, że sprzyja samotnikom. Kubek herbaty i coś do czytania. Tylko tyle potrzeba. Kawa jest znacznie bardziej wymagająca. (To oczywiście jedynie moje spostrzeżenia, zdecydowanie mało obiektywne.)
Od zawsze wybierałam herbatę. Mam do niej wielką słabość. Kawę po raz pierwszy wypiłam do ostatniego egzaminu na ostatnim roku studiów. Z literatury współczesnej. Nie miałyśmy jakoś wcześniej okazji bliżej się poznać i polubić. Jej zapach nie zniewolił mnie tak jak choćby mojego brata, który podobno jeszcze zanim nauczył się chodzić domagał się kawy. Raczkował do pan w żłobku, wiedziony zapachem świeżo zaparzonej kawy. To musiała być pierwsza zalewka. (Tłumaczyliśmy ostatnio naszym dzieciakom, jak pijało się kawę w ciężkich czasach. No i powiedzcie mi, jak te opowieści mają się do dzisiejszych czasów, gdy wystarczy podejść do maszyny i włożyć kapsułkę we właściwe miejsce??? Clooney by nie pojął, choć może z racji wieku powinien, ale tamte realia nie mieszczą się w głowie kogoś poza naszą strefą ustrojową…)
Z radością witałam w Szczecinie kolejne nowe herbaciarnie, to naprawdę był powiew Orientu, taka herbatka w Pożegnaniu z Afryką! Nawet, jeśli piło się zwyczajną dziś senchę, co to był za smak!
Dobrej herbaciarni szukałam zawsze w każdym mieście, w którym mieszkałam. Tak jak szukało się dobrej piekarni. W Brukseli zajęło to trochę czasu. Żadne z miejsc, które odwiedzałam, nie było dość dobre, zawsze coś mi w nich nie pasowało. Aż wreszcie pewnego dnia Karolina i Jean-Baptiste opowiedzieli mi o Comptoir Florian i słynnej "Thé de Bruxelles".
Lubię miejsca takie jak te, bo aktywują wyobraźnię. Pozwalają się oderwać, pobyć przez chwilę w innym świecie. Wystarczy posłuchać opowieści właściciela o Maison du The, jednej z pierwszych herbaciarni w Europie, powstałej w 1897 roku (wcześniej herbatę sprzedawano w aptekach), w której pomieszczeniach znajduje się dziś Comptoir Florian. Obecni właściciele przejęli od poprzedników całe wyposażenie Maison du The i je odnowili, pozostając wiernymi stylowi Art Nouveau. Sam właściciel, fascynat Orientu, kontemplujący każdą chwilę, nie spieszy się nigdy. Każdy ruch wykonuje z namaszczeniem i powagą. Widać, że powolność, która służy rytuałowi picia herbaty stała się i jego dewizą. (Częściowo zapewne i z tego powodu w soboty ustawia się tu kolejka tak długa jak po ciepłe croissanty) Comptoir Florian współpracuje z około kilkunastoma importerami herbaty z całego świata. Miejsce ma klimat i pyszne wypieki. Jest bardzo kameralnie, zacisznie, przytulnie, wygodnie i nastrojowo. Można się tu zasiedzieć. Zasadą jest także nierozmawianie przez telefon komórkowy. A i wielbiciele kawy nie będą zawiedzeni.
Comtoir Florian znajdziecie w okolicach Porte de Namur, w uroczym zakątku przy kościele Św. Bonifacego oraz na Grand Place (to informacja dla turystów, którzy do Brukseli zawitają).
Warto przy tej okazji zaopatrzyć się w thé de bruxelles (herbatę brukselską) czyli zieloną herbatę aromatyzowaną kawałkami belgijskiego nugatu, orzechów laskowych i speculoosow. Herbatę brukselską sprzedaje się w Comptoir Florian od około 3 lat, jest tu prawdziwym hitem. Sprzedaje się jej około 300-400 kg rocznie. Właściciel zamówił u importera mieszankę zielonej herbaty z nugatem. I przez długi czas tak też prowizorycznie była nazywana - thé vert nougat. Długo szukano nazwy. Wreszcie, podczas kolacji w restauracji padło hasło – thé de bruxelles i nagle okazało się, że to jedyna możliwa dla niej nazwa. Aromat speculoosów nie jest dominujący, to raczej nugat daje ten specyficzny efekt maślanej słodkości. Polecam gorąco. Warto kupić ją jako prezent z Brukseli. Jeżeli miasta mają zapach, a wierzę, że tak – Bruksela potrafi tak pachnieć. Poniżej znajdziecie jeszcze kilka herbat według mnie godnych polecenia.
Zielone:
THÉ DE BRUXELLES – belgijski nugat, orzechy laskowe, speculoosy
GOOD MORNING – mango, róża, rabarbar
AMANDINE – migdały, słodkie pomarancze, przyprawy
SENCHA CERISE SAUVAGE
Czarne:
OOLONG ÉRABLE - NOIX BIO (oolong syrop klonowy i orzechy laskowe bio)
OOLONG MILKY (o aromacie maślanych ciasteczek)
Napary/ziołowe:
TISANE DES MARMOTTES - jeżyny, rumianek, dzika róża, mięta, melisa, soja
TISANE FLORIAN - lipa bio, mięta pieprzowa, rooibos, bergamotka
ASSOUAN FRAISE BIO pomarancze, mandarynki, hibiscus, trawa i skorka cytrynowa, truskawki
www. comptoirflorian.be
Comptoir Florian - La maison du Thé
17 Rue Saint-Boniface
B-1050 Bruxelles
Porte de Namur
Comptoir Florian - La maison du Thé
11 Plattesteen
1000 Brussels