Przy tym tekście szału zdjęć nie będzie. Nie będzie bo gwiazdy wieczoru zostały zjedzone. No cóż, życie. Niemniej jednak, przystawka genialna. Wyjątkowa też kolacja, bo urodzinowa i wyjątkowy B-Day Boy, bo Bartek.
Pożeglowaliśmy aż do Hiszpanii dzięki Jamie Olivierowi. Hiszpański kozi ser, chorizo, pomidorki. Nawet można pokusić się o szynkę Jamon serrano jako dodatek do tego dania, będącego bogactwem smaków. Wieczór był gorący chociaż na dworze temperatura poniżej zera. Białe wino królowało, nie tylko w kieliszkach ale i daniu głównym - czarnym makaronie z małżami, ośmiornicą i krewetkami. Zanim jednak do tej części przejdę, zaproszę Was na przystawkę. Bartek powiedział, że pomidorki rozpływają się w ustach. Mówiłam już, że lubię gotować dla prawdziwych facetów? ;-)
Składniki:
- 1 opakowanie większych pomidorków koktajlowych
- 1 czerwona cebula
- 1 ząbek czosnku
- 1 kiełbaska chorizo o smaku figowym
- 1 kiełbaska chorizo z pieprzem
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- liście bazylii
- kozi ser w kawałku
- ocet balsamiczny o smaku cherry
- sól, pieprz do smaku
Przygotowanie:
Pomidorki przelewam wrzątkiem. Czerwoną cebulkę kroję w piórka. Przekładam razem z pomidorami do miseczki, solę, pieprze i zalewam 1 łyżką octu balsamicznego. Odkładam na potem. Chorizo kroję na większe kawałki a czosnek w plasterki. Na oliwie z oliwek obsmażam chorizo, dodaję czosnek. Jak już zacznie roznosić się jego zapach po mieszkaniu, dodaję octu balsamicznego (około 1 łyżki) i redukuje. Całość przelewam do miski dokładnie mieszając wszystkie składniki (sos z chorizo, czosnku i octu jest boski). Ścieram ser kozi i dekoruję bazylią. Podaję z chlebkiem ponieważ łatwo nim wybrać sosik.
Miałam dobre chęci i zaczęłam robić zdjęcia...
Potem było długo, długo, dłuuuuuuuuuugo nic :-)
A potem finał kolacji :-D