W moim rodzinnym domu makowiec pieczony jest raz do roku - na Święta Bożego Narodzenia. Jest to zwykle makowiec zwijany polany lukrem. W ubiegłym roku z racji tego, że mój Filip miał dwa miesiące a ja matka karmiąca bardzo uważałam na to, co jem, by mu nie zaszkodzić makowca nie spróbowałam. "Chodził" za mną od tygodni, aż wreszcie postanowiłam, że zrobię to ciasto do niedzielnej kawki, nie zwijane, ale normalnie na blaszce i posypię kruszonką. Wyszło obłędne. Uraczyłam się nim bardzo i co najważniejsze nie zaszkodził mojemu szkrabowi, którego nadal karmię.
Składniki:
Spód:
1/2 kostki margaryny
1,5 szklanki mąki
3 żółtka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Zagniatamy wszystkie składniki.
Masa makowa
0,25 dkg maku
20 dkg cukru
10 dkg margaryny
1 całe jajko i 3 białka (te które zostały od spodu)
bakalie (rodzynki, migdały, skórka pomarańczowa, orzechy włoskie)
Mak parzymy i mielimy przez maszynkę dwa razy. Białka bijemy na pianę, margarynę rozpuszczamy i wlewamy do maku, dodajemy żółtko i drobno pokrojone bakalie. Wszystko razem mieszamy.
Kruszonka:
100 g masła
100 g cukru
200 g mąki
Do miski wsypujemy mąkę, cukier i dodajemy pokrojone w kostkę masło. Palcami rozcieramy masło z mąką i cukrem aż powstanie kruszonka.
Na blaszkę wykładamy zagniecione ciasto; na ciasto wykładamy masę makową i posypujemy kruszonką.
Pieczemy 30 min w 160 st i kolejne 30 min w 180 st.