Już chyba raz wspominałam, że mój małżonek jest mega łasuchem jeśli chodzi o słodycze. Ma nawet taki swój poobiedni rytułał, a mianowicie, gdy tylko odejdziemy po posiłku od stołu, on leci do kuchni i zagląda do "słodkiej szuflady" tzn. tam gdzie trzym...