Śmiałam się ostatnio z przemiłą Panią w warzywniaku, że wydaję u niej więcej kasy niż na ciuchy i buty razem wzięte. Non stop widzi mnie obładowaną zieleniną, zgarniam z półek wszystko jak totalny dzikus, aż potem ciężko mi się z tym doczołgać do kasy....