O dwóch innych maseczkach wspominałam we wcześniejszych postach, które znajdziecie
TUTAJ oraz
TUTAJ. Z maseczki do stóp byłam bardzo zadowolona, maseczka egipskiej piękności super moim zdaniem spisałaby się na tłustej czy może nawet mieszanej skórze (ja mam normalną z tendencją do suchej, więc mnie trochę za bardzo wysuszała), a jak spisała się ta maseczka?
Maseczka Regenerująca- skóra szorstka, zmęczona
Z szorstkością i zmęczeniem walczyć ma w maseczce Zielona Glinka Kambryjska w towarzystwie miodu akacjowego i olejku pomarańczowego. O pozytywnym i bardzo szerokim działaniu glinki można przeczytać na stronie producenta (
informacje o glince). W ogromnym skrócie- ten w 100% naturalny produkt ma same plusy! W maseczce tej ma dokładnie oczyścić skórę twarzy i porządnie ją zregenerować. Miód ma skórę nawilżyć, załagodzić, ma on także działanie bakteriobójcze. Olejek ma skórę ukoić i delikatnie zmiękczyć. A zatem maseczka położona na naszej twarzy ma spowodować, iż skóra szorstka i zmęczona stanie się odległym wspomnieniem, a pozostanie ona jedynie gładka, rozświetlona, miękka i delikatna.
Cud- miód! :-) Ale... czy na mojej twarzy? :-)
W saszetce znajduje się 20 gram maseczki. Ilość ta wystarcza na dwukrotne, dokładne nałożenie produktu na całą twarz, a nawet na szyję. Zapach jest bardzo delikatny, nie ma nieprzyjemnego zapachu glinki, tylko bardzo subtelne nuty miodu i olejku pomarańczowego. Konsystencja jest dosyć gęsta, typowa dla glinek, ale dobrze nakłada się ją na twarz. Nic też nie kapie, nie ścieka, nie spływa. Po kilku minutach maseczka zasycha. Mimika twarzy z zaschniętą maseczką jest bardzo ograniczona, a skóra twarzy mocno ściągnięta. Powoduje to trochę dyskomfort, ale na szczęście 20 minut to nie wieczność i nim się obejrzymy, trzeba już maseczkę zmywać. No właśnie... to zmywanie... Trochę trzeba pobrudzić umywalkę, zanim usunie się glinkę. Kilkakrotnie trzeba nabierać ciepłą wodę, aby dokładnie oczyścić twarz i szyję. Jak już nasza twarz na nowo ujrzy światło dzienne, to czerwieni się z tego wszystkiego ;-) Na szczęście to zaczerwienienie jest delikatne i po paru minutach mija. Skóra twarzy po zdjęciu maski rekompensuje nam to niespodziewane zaczerwienienie i długie zmywanie- jest tak miła i gładka, że cały czas chciałoby się ją gładzić i dotykać. Towarzyszy temu uczucie niesamowitego ukojenia i ogólnego złagodzenia skóry twarzy. Tak jak w przypadku
maseczki Kleopatra, maseczka świetnie sprawdziłaby się na skórze tłustej czy też mieszanej. Moja normalna skóra z suchą "strefą T" po jakimś czasie zaczęła jednak domagać się kremu na czole i nosie. O ile policzki cały czas pozostawały aksamitnie gładkie i wręcz idealne, to czoło i nos były lekko wysuszone. Zatem maseczka idealna dla osób borykających się z tłustą "strefą T" :-)
PODSUMOWUJĄC:
- produkt w 100% naturalny
- przyjemny, bardzo delikatny zapach
- bezproblemowa aplikacja
- trochę brudzenia przy zmywaniu
- skóra niezwykle wygładzona, bardzo miła w dotyku
- maseczka idealna dla tłustej skóry
Stosowałyście tę maseczkę? Jakie są Wasze odczucia?