Kiedy rok temu zakładałem bloga, nie przypuszczałem, że tak zmieni moje życie.
Kiedy miałem 15 lat, zacząłem swoją przygodę z gotowaniem. Wtedy przestałem jeść mięso i musiałem sobie jakoś radzić.
Na początku było trudno. Dzięki mamie udało się.
Pokazała mi podstawowe techniki kulinarne, zachęciła do gotowania. Coś co wydawało się koszmarem, okazało się bardzo twórcze, rozwojowe, poznawcze. Stało się moją prawdziwą pasją.
Przez lata wyrabiałem w sobie nowe możliwości. Łączyłem składniki, poznawałem nowe warzywa, przyprawy.
Ponad rok temu, koleżanka poprosiła mnie bym w końcu zaczął prowadzić bloga. Powiedziała, że jeśli nie zacznę, to zrobi to za mnie :)
Rok temu zasiadłem do komputera i dokonałem pierwszego wpisu. Nie przypuszczałem, że zainteresowanie będzie tak wielkie :)
Blog WEGANON ma rok i będzie jeszcze istniał wiele lat (jak dobrze pójdzie) :)
Od czego by tu zacząć. Zdecydowanie od samego początku :)
O weganizmie nie będę pisał, bo już wielokrotnie się o nim wypowiadałem udzielając dwóch wywiadów. Dla Stowarzyszenia Empatia ("Empatyczne rozmowy") i Polskiego stowarzyszenia Wegańskiego ("Weganie z pasją").
Rozpocząłem jaglano - migdałowymi ciastkami i truflami. Dalej poszło jak burza :)
Każdego dnia staram się umieszczać wpis na blogu i nie jest to uzależnienie (no chyba, że od jedzenia).
Co można na nim zaleźć? Wszystko co zawiera składniki roślinne. Desery (moje ulubione), pasty, pasztety, dania witariańskie i bezglutenowe, propozycje świąteczne, na imprezy itd.
W tym momencie jest prawie milion wejść na bloga, prawie 4 000 000 odsłon odnośników na G+ i ponad 400 przepisów.
Równolegle z blogiem założyłem fan page na FB i się zaczęło. Każdego dnia przybywało polubień strony. Liczba 7700 robi wrażenie.
Pierwsze komentarze, oceny, propozycje. Jednocześnie zaczęły pojawiać się maile. Prośby o konkretne przepisy, porady związane z weganizmem, czym zastąpić dany składnik w przepisie.
W tym momencie dostaję od Was około 100 maili dziennie i bardzo przepraszam, jeśli nie odpisuję tego samego dnia. Blog jest pasją, którą zajmuję się poza swoją pracą. Zawodowo nie jestem z żaden sposób związany z kulinariami :)
Pisanie bloga okazało się otwarciem drzwi do czegoś wielkiego.
Po pierwsze, poznałem wielu wspaniałych ludzi dzięki warsztatom, pokazom, akcjom. Moja siła napędowa rośnie z każdym polubieniem, wpisem, opinią.
To dla Was jest ten blog. To dla Was każdego dnia dodaję wpis. To dla Was staram się by potrawy były jak najbardziej smaczne, łatwe, sezonowe.
Pamiętam kiedy kilka miesięcy temu, odezwało się do mnie Stowarzyszenie Empatia. Zaproponowało mi udział w potyczkach blogerów w ramach Tygodnia Weganizmu. Zgodziłem się, choć się wahałem, bo się bałem. Konkurs wygrałem :) dodało mi to większej pewności, że to co robię, smakuje innym.
Później wraz z Empatią miałem jeszcze dwa pokazy. Jeden wraz ze Stowarzyszeniem Otwarte Drzwi i Kuchnią Czerwony Rower (wielkie podziękowania dla Jakuba i pracowników Fundacji i Kuchni).
Kolejne dotyczące smaków rybnych w kuchni wegańskiej (podziękowania dla Kasi i wszystkich, którzy współtworzą Empatię, Asi i Magdzie za pomoc w rollsach :))
Następna moja przygoda, to przynależność do Polskiego Stowarzyszenia Wegańskiego.
Zaowocowała ona poznaniem wspaniałych wegan, pokazem kulinarnym i wykładem o roślinach dziko rosnących.
Tu dziękuję Oddziałowi z Krakowa - Jarkowi, Asi, Ilonie, Małgosi, Justynie, Marcinowi, Piotrowi, Donacie, Monice, Pawłowi i wielu innym oraz Oddziałowi z Warszawy - obu Asiom, Sylwii i Januszowi
W niedługim czasie pojawiły się propozycje warsztatów kulinarnych.
Pierwsze były w Pokojach Roślinnych pod Krakowem. Kolejne w Warszawie.
Prowadzę już cykliczne warsztaty w Totomato. Wspaniała atmosfera tego miejsca i serdeczni pracownicy (dziękuję Jakubowi, Bogusi, Joli, Pawłowi i innym) sprawiło, że każde spotkanie jest coraz lepsze. Wielu uczestników zapisuję się na kolejne wydarzenia nawet nie wiedząc jakie będą :) Dziękuje Wam.
Wspaniałe warsztaty i wykład w Ośrodku Ajurwedy w Tarasce. Kolejni niesamowici ludzie (dziękuje Paulinie, Kasi i wielu wielu innym).
Moje warsztaty okazały się nie tylko spotkaniami, gdzie pokazuję jak gotować, ale również owocnymi rozmowami i to dla obu stron.
Czasem pokaz czy warsztat ma głębsze przesłanie. Chociażby udział w Słodkim Tygodniu bez Cukru (dzięki Basiu)
czy nauka gotowania połączona ze zbiórką pieniędzy na hospicjum dla dzieci (dziękuję Ewa, Kasia i Dorota).
Prawdziwym wyzwaniem były warsztaty z dziećmi ze SP z Ursynowa. Kilkadziesiąt milusińskich turlających trufle, lepiące burgery (dziękuje Dorota i Pani Dyrektor).
Udało się również zorganizować warsztaty terenowe. Moja koleżanka Lena, namówiła mnie na zorganizowanie wycieczki w okolicach Wisły.Kilkanaście osób miało możliwość zobaczenia, że w Warszawie mamy prawdziwą skarbnicę dziko rosnących, jadalnych roślin
Niedawno rozpoczęta współpraca z Pracownią Manualną. Myślę, że co jakiś czas w Józefowie poprowadzę swoje warsztaty.
Niedawno przystąpiłem do programu Polska Witalna. Jest to przewodnik po miejscach i wydarzeniach, które są pełne zdrowego jedzenia czy kreatywnych warsztatów.
Blog stał się na tyle popularny, że jedna z restauracji wegańskich (Dolce&Vegan) zrobiła niedzielny brunch z moimi daniami (dzięki Ela)
Udało mi się również wystąpić w TV :) Opowiadałem o śliwkach węgierkach razem z Iwoną Kibil
Przede mną jeszcze wiele warsztatów, pokazów, spotkań, wykładów. Na każde się cieszę.
To nie jest tak, że tylko ja daję. Bardzo często dostaję dużo od Was.
Dostaje pytania, gdzie zaopatruję się w swoje produkty. Na blogu jest jeden post, w którym przedstawiam swoje miejsca.
Wiele osób się mnie pyta "co ty właściwie jesz na co dzień" Podpowiem, że jest grupa na FB "Co jedzą polscy weganie". Została założona przez Dominikę i Margaretę. Wiele osób każdego dnia, wstawia swoje pomysły na świetne potrawy.
Czego mogę sobie życzyć na rok 2016? Wytrwałości i siły w prowadzeniu bloga, nowych inspiracji dla Was, wielu spotkań z Wami.
Dokończenie swojego, jednego z największych marzeń. Wydania książki z przepisami, która na pewno ukaże się w księgarniach w 2016 roku.
Sfinalizowania wielkiego projektu, który trochę mnie przeraża, ale dam radę (na razie, to tajemnica :) )
Bardzo Wam wszystkim dziękuję. Każdemu z osobna. Dajecie mi siłę i motywację do działania i tworzenia.
Do pokazywania, że jest alternatywa dla produktów pochodzenia zwierzęcego, że kuchnia wegańska jest smaczna, łatwa, kolorowa, sezonowa.
Na diecie roślinnej można być prawdziwym wyczynowcem. Przykładem mogą być sportowcy i trenerzy personalni. Przemek Ignaszewski jako Vegenerat Biegowy, który potrafi przebiec dystans z Morskiego Oka na Hel czy Łukasz Cwiklewski, znany jako Veganowy Pan Banan.
Jakub Sawicki (Plant Punch) i Szymon Urban (Muły i Brokuły), to prawdziwi mocarze na chwastach :)
Nie bójcie się weganizmu. Jak to powiedział kiedyś mój znajomy Łukasz vel Veganowy Pan Banan " Przejdź człowieku na weganizm, daj żyć zwierzakom"
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę Wam wielu wegańskich inspiracji, wspaniałych potraw, nowych smaków i wszystkiego co najlepsze.
Paweł vel Weganon :)