Oponki serowe to wspomnienie mojego dzieciństwa a dokładniej wakacji.
Bardzo często gościły na stole. Były małą przekąską w przerwach na przeróżne zabawy.
Do dnia dzisiejszego figuruje przepis w moim tajemnym zeszycie. Dostałem go od mamy, gdy miałem 15 lat.
Klasycznie wykonane są z twarogu, jajek i mleka z dodatkiem mąki. W wersji wegańskiej twaróg zastąpiłem tofu, mleko krowie migdałowym a jajka pominąłem. By tofu miało twarogowy smak dodaje się soku z cytryny.
Ciasto powinno być na tyle zwarte by można było go wałkować.
Ważne by smażyć krótko. Do lekkiego zbrązowienia. Wtedy oponki są miękkie i puszyste.
Nie należy robić ich na zapas. Następnego dnia są lekko suche i czasem gumowate. Najlepsze są zaraz po przygotowaniu.
Obowiązkowo posypać je trzcinowym, nierafinowanym cukrem pudrem. Idealne są maczane w konfiturze truskawkowej.
„Długo mam na Was jeszcze czekać? Oponki zrobiłam i są już na stole” To hasło potrafiło przerwać najlepszą zabawę :)
SKŁADNIKI:
- 1 kostka naturalnego tofu po ok. 200 g
- sok z 1 cytryny
- pół szklanki mleka roślinnego (polecam migdałowe, ryżowe lub owsiane)
- ok. 2 szklanki mąki orkiszowej lub pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 3/4 szklanki nierafinowanego cukru trzcinowego
- olej do smażenia
WYKONANIE:
- za pomocą malaksera lub blendera dokładnie zmiksować tofu z mlekiem, cukrem i sokiem z cytryny na gładko
- w drugiej misce wymieszać mąkę i proszek. Dodać ciekłe składniki i wyrobić ciasto. Gdyby było zbyt suche, to dodać trochę mleka. jeśli mokre to mąki
- ciasto wałować na lekko oprószonym mąką blacie na grubość ok. 0,5 cm
- szklanką wykroić placki. W środku dziurkę zrobić kieliszkiem. Ja nie smażę tych małych tylko dołączam z powrotem do ciasta
- smażyć na średnio rozgrzanym oleju do jasnobrązowego koloru z obu stron
- układać na ręczniku papierowym do odcieknięcia nadmiaru tłuszczu