Upiekłam je (jak zwykle...) w ostatniej chwili i zabrałam na wczorajsze spotkanie. Wyszły trochę twarde, ale widocznie nie były takie złe, skoro towarzyszom smakowały na tyle, że niektórzy nawet prosili o przepis.
Obok ciasteczek przewodnik po weganizmie
Empatii rozdawany podczas ostatniego Weekendu Weganizmu.
Pomysł znalazłam
tutaj, ale oczywiście modyfikowałam po swojemu.
Moja rada: ilość wody ograniczcie do podanej w linku, lub w ogóle z niej zrezygnujcie - ciasteczka będą przyjaźniejsze dla uzębienia...
W mojej wersji wyglądało to tak:
- 4 szklanki mieszanki: mąka tortowa, płatki owsiane, otręby, wiórki kokosowe, sezam, prażone pestki słonecznika
- 2 chlusty oleju
- chlust melasy karobowej
- 2 cukry waniliowe
- 3 łyżki cukru
- szczypta soli
- zbyt duży chlust wody...
Wymieszać, odstawić na pół godziny (nie trzymałam ciasta w lodówce), piec ok 20 minut w temperaturze 175 stopni C. (termoobieg)
Ciasteczka były deserem do naszego wczorajszego, świątecznego obiadu - w głębi, w pudełku, przygotowane do transportu.