Migdały zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na 15 minut. Białko ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Ciecierzycę, banana, żółtko, jogurt, cukier, cynamon i namoczone daktyle miksujemy na gładką masę. Czekoladę siekamy, wrzucamy do ciasta i mieszamy łyżką. Delikatnie dodajemy do całości ubite białko. Papilotki wkładamy do silikonowych foremek, wlewamy ciasto prawie po brzegi (muffinki nie urosną). Pieczemy ok. 40 minut w 200*C. Muffinki zostawiłam w piekarniku na noc.
To nic innego jak kolejna wariacja, której podstawą był ten pamiętny pieczony
krem. Przypomniałam sobie jak bardzo go pokochałam i oto jest pod postacią muffinek. Must do dla wszystkich fanów ciecierzycowych wyrobów, ale dla wszystkich innych TEŻ.
Białystok został wczoraj brutalnie potraktowany przez humorzastą pogodę. Od mżawki przez ulewę po grad, aż w końcu pod wieczór - słoneczne i błękitne niebo. Mam ogromną nadzieję, że coś takiego nie będzie się powtarzać, bo moje buty i parasol następnym razem raczej nie wyjdą z tego całe. Koniec świata chyba stosunkowo niedaleko.