Mieszkając kilkadziesiąt mil od Bostonu najwygodniejszym sposobem na dostanie się do miasta jest pociąg - w mieście trudno znaleźć jest miejsce parkingowe, a ceny za parking mogą nawet kilka razy przebić cenę biletu. Poza tym zaoszczędzimy mnóstwo czasu - pociąg = 30 mil = 45 minut i jestem w centrum miasta. Samochód = 30 mil = 2 godziny - jeśli wpadniemy w korki, a prawdopodobieństwo duże (rano do miasta i popołudniem prawdopodobnie od 3 do 6-7 z miasta).
Zwiedzanie miasta pieszo jest bardzo łatwe i przyjemne. Większość atrakcji turystycznych znajduje się w dystansie możliwym do przejścia :)
Swoją wycieczkę rozpoczęłam od opuszczenia South Station - pięknego budynku dworca kolejowego i skierowała swoje kroki do New England Aquarium. Czynne od 9 rano, więc moim planem było dotrzeć tam jak najwcześniej, plan okazał się bardzo dobry, bo to od rana karmione są wszelkie rybki, pingwiny itp. Więc dodatkowa atrakcja dla turystów :)
South Station
W drodze do New England Aquarium
Po prawie dwóch godzinach zabawy, gdzie zachwycałam się podwodnym światem, mając możliwość dotknięcia rozgwiazdy czy płaszczki skierowałam kroki do północnej włoskiej dzielnicy - North End. Wybór mojej trasy zwiedzania miasta był zupełnie nieprzypadkowy - starał się z przewodnikiem w dłoni podążać ścieżką: Freedom Tail - trasa, na której znajdują się najważniejsze punkty turystyczno-historyczne miasta.
Wchodząc do North End wchodzimy w świat budynków z czerwonej cegły, włoskich restauracji, kawiarni i sklepów - klimat, który warto zobaczyć - troszkę Italii w amerykańskim mieście. Jako miłośniczka kawy nie mogłam odmówić sobie wstąpienia do klimatycznej włoskiej kawiarni.
Kolejne punkty do odwiedzenia w North End (znajdujące się na szlaku Freedom Trail) to XVIII wieczny kościół (Old North Church) i XVII wieczny cmentarz (Copp's Hill Burying Ground). W pobliżu Old North Church spoglądam na Paula Revere'a (rewolucjonisty z XVIII wieku) i ruszam dalej :)
Paul Revere
Old Nort Church
Copp's Hill Burying Ground
Przemierzając ulicę North End, uśmiechając się do siebie, czując się troszkę jak na włoskich wakacjach dotarłam do kolejnej części miasta. Opuszczam North End i znajduję się w miejscu, gdzie zarówno kiedyś jak i dziś jest miejscem targowym, rynkiem, czy czymś takim ;p a mianowicie Quicy Market, z mnóstwem stoisk z jedzeniem z całego świata oraz Feneuil Hall - miejsce spotkań i przemówień od 1742 roku - taki historyczny punk do odhaczenia na liście :D
Feneuil Hall
Opuszczając Quincy Market obieram kurs na piękny bostoński park oraz ogromny budynek State House. Do tego rządowego budynku możemy wejść za darmo i skorzystać z wycieczki z przewodnikiem lub samodzielnie przejść i pozachwycać się kilkoma wartymi zobaczenia dziełami.
State House
Boston Common Garden
Freedom Trail kończy się a Boston Common, czyli ogromnym parku, w którym można odpocząć, urządzić sobie piknik, zrobić piękne zdjęcia i oglądać setki kwitnących kwiatów wiosenno-letnią porą... Po krótkim odpoczynku w parku, z mapą w ręku znajduję drogę do bostońskiej biblioteki - lubię odwiedzać biblioteki ogromnych miast, zawsze jest w nich coś tajemniczego, magicznego i pełnego tajemnic (jak i w Chicago [KLIK] trafiłam do biblioteki, tak i w Bostonie).
Biblioteka
Z biblioteki przechodzę kilka kroków, by znaleźć się na ekskluzywnej Newbury Street, wylądować ponownie w okolicy parku, przejść się dzielnica pełną teatrów i artystycznych szkól i powoli kierować się do punktu z początku dnia, czyli dworca :)
Dzień długi, z piękną pogodą, przemierzone naście kilometrów - było warto!
Zapraszam na krótkie fotostory ;)
Żółw z New England Aquarium macha do Was na początku filmiku ;)
"Czymże było sześć godzin, sześć lat albo sześć dekad wobec wieczności?Bóg uratował ją, więc każda kolejna sekunda stanowiła podarunek, za który odczuwała niewysłowioną wdzięczność."Artystka. Młoda, ceniona, wyjątkowo utalentowana, z silnym chara...
Nie pomyślałam nigdy, że słowa Neapol i rozwój osobisty mają ze sobą tyle wspólnego. Jestem zdania, że gdy dzieje się źle, to powinnam otym myśleć jak o lekcji. Cóż innego mogę zrobić? Ponoć wszędzie trzeba szukać plusów, a jeżeli jednego dnia, t...
KOMPOT Z CZERWONEJ PORZECZKI nie wyobrażam sobie jesiennych i zimowych obiadów bez pysznych kompotów. Staram się zawsze przygotować ich jak najwięcej w okresie letnim
Jeżeli czytasz ten wpis to najprawdopodobniej znalazłeś się w ciężkiej sytuacji. Pozostał Ci jeden dzień, a Ty nie miałeś czasu, ochoty lub siły, by przygotować się do egzaminu. Możesz spróbować wymienionych przeze mnie sposobów na naukę “dzień przed”,...
W nocy z 13 na 14 listopada w ramach 24 Światowego Dnia Cukrzycy na warszawskim Placu Defilad odbyła się druga edycja Wielkiego Nocnego Biegu PoZdro. 600 biegaczy podzielonych na dwie drużyny, tworzące dwa ozdobione świecącymi balonikami okręgi...
PAUL to francuska piekarnia i jednocześnie restauracja. Swoje korzenie ma we Francji ale jej lokale obecne są już w Londynie, Singapurze, Dubaju, Bostonie, Tokio a od niedawna również w Warszawie. Tu zajęła część parteru w biurowcu WFC przy Emilii Plat...
Little Hungry Lady - opinie o restauracjach | zdrowe jedzenie
Hejooo! Dziś przychodzę z dobrą nowiną dla ludzi, którzy wolą mojego bloga od strony wypieków. Bowiem w końcu się przełamałam i postanowiłam coś upiec. W swojej, krótkiej historii z pieczeniem nigdy jeszcze nie robiłam ciasta drożdżowego, ale dziś się ...