Buraczano-bananowe pancakes ryżowe podane z kokosowym jogurtem sojowym, figami, bananem, ziarnem kakaowca i nerkowcami
Ochota na buraczane smaki trwa u mnie niezmiennie od kilku dni. Nie zaspokoiła mnie dawka mocno buraczanego hummusu na kolację, więc rano zrobiłam powtórkę z rozrywki, tym razem na słodko. Placuszki wyszły miękkie i puszyste dzięki mące ryżowej, a dodatek banana wspaniale zgrał się ze smakiem mleka kokosowego połączonego z jogurtem. Nie mogło zabraknąć orzechów i ziaren. Tym razem postawiłam na subtelne nerkowce i nutę surowego kakao. Całość polałam jogurtem sojowym (otwartym z okazji Światowego Dnia Wegan :P) wymieszanym z mlekiem kokosowym. Gdy mamy rano trochę wolnego czasu, zdecydowanie warto poświęcić chwilę na usmażenie takich placuszków ;)
Przepis:
- 45g mąki ryżowej
- 1/2 dojrzałego banana
- 70 ml mleka roślinnego
- 1 łyżka mielonego siemienia lnianego
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 90g puree z upieczonego/ugotowanego buraka
- olej kokosowy do smażenia
Siemię lniane zalać ok. 3 łyżkami ciepłej wody, wymieszać i odstawić na chwilę do lodówki. Banana rozgnieść w rondelku, dodać przesianą mąkę z sodą oczyszczoną, mleko i wszystko zblendować. Dodać puree z buraka i siemię lniane i ponownie zblendować na gładko. Patelnię rozgrzać i natłuścić olejem, smażyć placuszki na niewielkim ogniu. Obracać, kiedy brzegi się zarumienią, a na powierzchni ciasta pojawią się pęcherzyki.
Wczorajsza niesprzyjająca pogoda usidliła mnie w łóżku wraz z toną chusteczek oraz książkami do chemii i maturą z matematyki. Nie wybrałam się na groby z obawy przed utratą ostatków sił w obliczu przeziębienia, przez co odczuwam ukłucie wyrzutów sumienia. Jednak nie wszystko stracone: niedziela dopiero się zaczyna, witając promieniami słońca i brakiem wilgoci w powietrzu. Nie przypuszczam, abym wytrzymała kolejny dzień bez wychodzenia z domu, więc nadarza się idealna okazja, aby odwiedzić zmarłych. Z uśmiechem na twarzy mogę życzyć wszystkim miłej niedzieli i znalezienia chwili na refleksję w tym szczególnym dniu :)