W dni takie jak ten, po wielkim obżarstwie z okazji tłustego czwartku, lubię zjeść coś fajnego, sycącego, ale niezbyt ciężkiego i jednocześnie bardzo pożywnego – muszę w końcu pamiętać o moim maluszku. Jestem chyba jedyną w całej mojej rodzinie zwolenniczką zup kremów. Przepadam za nimi i nawet jeśli nie lubię jakiejś zupy warzywnej w tradycyjnej postaci, zjem ją ze smakiem, jeśli ktoś poda mi ją w konsystencji kremu. Taki już mój pokręcony gust.
W ostatni piątek wzięłam na tapetę marchewkę. Ostatnio mogę ją jeść całymi kilogramami, smakuje jak nigdy przedtem. Chyba im bliżej porodu, tym łatwiej mi odstawić słodycze. Czyżby hormony? Postanowiłam zrobić ulubiony krem marchwiowy z grzankami. No może przesadziłam z tym ulubionym, bo akurat moim faworytem jest marchew z pomarańczą, a dziś będzie troszkę inny, bardziej odpowiadający porze roku, bo choć za oknem piękne słońce i temperatury iście nie lutowe, to jednak spacerując można troszkę zmarznąć. Ugotuję więc krem lekko rozgrzewający.
Składniki:
- 1 kg marchwi
- korzeń pietruszki
- 2 ziemniaki
- pół małego selera
- wywar warzywny (można zamienić po prostu na wodę, w końcu i tak powstanie bulion)
- liść laurowy
- ziele angielskie
- kurkuma i curry
- ok. 1,5 - 2 cm. świeżego imbiru
- papryczka chili (może być sproszkowana)
- pieprz, sól, odrobina octu winnego
- grzanki lub groszek ptysiowy
Wszystkie warzywa obieramy ze skórki, myjemy i wrzucamy do garnka z wodą, liściem laurowym i zielem angielskim. Gotujemy na małym ogniu do miękkości. Kiedy są już ugotowane należy odstawić "zupę" do wystygnięcia i przygotować blender lub malakser. Ja używam swojego robota kuchennego, którego dostałam w prezencie ślubnym od przyjaciół ze studiów. Chłodne warzywa miksujemy, dodając tyle buliony, ile uznamy za słuszne. Nie każdy lubi gęste papki jak dla dzieci. Tak więc konsystencję ustalamy same, wg gustów. Gotowy krem przelewamy do garnka (o ile nie miksowałyście blenderem w tym garnku, w którym gotowałyście warzywa) i stawiamy na małym ogniu. Doprawiamy kurkumą, curry, chili, pieprzem, solą i kapeńką octu winnego. Doprowadzamy do wrzenia i wyłączamy kuchenkę. Podajemy krem z grzankami lub groszkiem ptysiowym. Ja posypuję jeszcze odrobiną zieleniny, w tym przypadku koperkiem, który z marchewką komponuje się idealnie.
Smacznego.