Próbowałam już wielu przepisów na świąteczne pierniczki, ale rzadko kiedy udawało mi się, aby były one miękkie w środku, a na zewnątrz delikatnie chrupiące. Chyba w końcu znalazłam przepis idealny, bo pierniczki po dwóch tygodniach stały się właśnie takie. Zauważyłam też, że im grubsze się je wytnie, tym będą bardziej puszyste. Ciasto zrobiłam wcześniej i leżało sobie w lodówce 2-3 dni, ale mogłoby nawet leżeć 2 tygodnie. Podobno wtedy jest najlepsze. Koniecznie trzeba je włożyć do lodówki conajmniej na noc, ponieważ wychodzi dość luźne.
Składniki:
- 50 dag mąki
- ok. 300 ml miodu (ja oczywiście dałam na oko)
- 3/4 szklanki cukru pudru
- 3/4 kostki masła
- 1 opakowanie przyprawy do pierników (40 g)
- 2 jajka
- 1 łyżeczka sody
- szczypta soli
Miód podgrzewamy w rondelku z cukrem, przyprawą i masłem. Co jakiś czas mieszamy i uważamy, żeby masa się nie zagotowała. Gdy składniki się połączą odstawiamy do ostygnięcia. Mąkę przesiewamy do miski, dodajemy szczyptę soli i sodę. Następnie wlewamy masę miodowo-piernikową i zagniatamy ciasto. Będzie luźne, ale tak jak pisałam wyżej, trzeba je przykryć folią i wstawić do lodówki.
Jak już odczeka swoje w lodówce, wałkujemy oczywiście i wykrawamy różne różniste kształty. A pieczemy w 180 st. 8-10 minut, do czasu aż będą rumiane.
Jak wystygną wkładamy do puszek i pudełek i czekamy ok. 2 tygodni aż zmiękną. Później dekorujemy, np. lukrem.
Przepis na dobry lukier:
- 1 białko
- 1 szklanka cukru pudru
- 1 łyżka cukru waniliowego
- szczypta soli
Białko ubijamy z solą. Cukry mieszamy ze sobą i dodajemy do ubitych białek. Wszystko razem miksujemy i powstaje piękny, ciągnący się lukier.
Wesołych Świąt! :)