Pozostajemy w jesiennej aurze, jeśli chodzi o przepisy oczywiście :) Świetnie, że w końcu słoneczko zaczęło się pokazywać, dzięki temu człowiek ma więcej energii do działania!
Dzisiaj na tapecie coś wspaniałego! Nie spodziewałam się, że efekt moich wariacji na temat tego ciasta będzie aż tak cudowny! No nie chwaląc się, jest obłędne :) Orzechy, kruche ciasto, pianka, amaretto... mmm! Aż ślinka cieknie! :) Ciasto troszkę pracochłonne, ale zapewniam, ze warto.
Czego potrzebujemy? (tortownica 28 lub mała blaszka)
- 2 szklanki mąki pszennej (u mnie pełnoziarnista)+ 1,5 łyżki
- 200 g masła (zimne)
- 2 łyżki margaryny (można zastąpić masłem)
- 1/2 szklanki cukru pudru
- 6 jajek+ 1 żółtko
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 opakowanie cukru wanilinowego
- 1/2 szklanki cukru + 1 łyżka
- 1 słoiczek powideł śliwkowych (290g)
- 200 g orzechów (u mnie włoskie i laskowe)
- 1 szklanka mleka
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 40 ml amaretto (może być inny likier)
- 50 g gorzkiej czekolady
Do dzieła!
Zaczynamy od zrobienia ciasta.
2 szklanki mąki i proszek do pieczenia wsypujemy do miski. Dodajemy 3/4 (175g) kostki masła pokrojonego na kawałki. Ugniatamy do momentu powstania kruszonki. Następnie dodajemy 3 żółtka (białka odkładamy na później), cukier puder oraz 1/2 opakowania cukru wanilinowego. Zagniatamy na gładkie ciasto. Dzielimy je na 2 równe części, owijamy w folię i chowamy do zamrażalnika na 40 minut.
Pora na pieczenie. Jeśli macie 2 takie same blaszki/tortownice możecie upiec od razu 2 spody. Jeśli nie , będziecie musieli je upiec jeden po drugim (ja tak robiłam). Tortownicę natłuszczamy, wykładamy papierem do pieczenia. 1 część ciasta trzemy na dużych oczkach na tarce, wklepujemy dokładnie, aby nie było prześwitów. Ciasto smarujemy 1/2 powideł. W między czasie ubijamy białka z 1 łyżką cukru (dodajemy ją pod koniec ubijania). Na powidła wykładamy 1/2 białek. Na białkach układamy 1/2 orzechów delikatnie posiekanych (lepiej żeby pozostały spore kawałki). Orzechy możecie pomieszać lub dać tylko jeden rodzaj. Ja na jeden spód pomieszałam, a na drugi dodałam tylko włoskie. Pieczemy w 180 stopniach (termoobieg) ok 30 minut. Pieczemy 2 takie ciasta.
Pora na krem.
1/2 szklanki mleka miksujemy z 1 żółtkiem, 1,5 łyżki mąki oraz z mąką ziemniaczaną. Drugą połowę szklanki mleka zagotowujemy z połową opakowania cukru wanilinowego oraz z 1 łyżką cukru. Do tego gotującego się mleka wlewamy w/w mieszankę, szybko mieszamy żeby nie powstały grudki, wyjdzie Wam taki jakby budyń. Odstawiamy do ostygnięcia.
Do miski wkładamy pozostałą część masła oraz margarynę, ucieramy. Następnie dodajemy wystudzoną masę budyniową, cały czas miksujemy. Na koniec dodajemy amaretto, mieszamy. Krem gotowy, Oczywiście możecie pominąć alkohol.
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej.
Jeśli już spody ciasta wystygły pora na złożenie ciasta. Najlepiej układać je na tortownicy/blaszce. Jeśli pieczemy w jednej blaszce to wystarczy jednego blatu z niej nie wyciągać po upieczeniu. Na 1 blat wykładamy krem, wyrównujemy jego powierzchnię. Przykrywamy 2 spodem, tak żeby orzechy były na wierzchu. Polewamy rozpuszczoną czekoladą. Smak wynagrodzi Wam włożoną pracę! :)