Miękkie masło utrzeć z cukrem pudrem na puch. Dodać jajko lub żółtka i zmiksować do połączenia. Mąkę wymieszać z solą i przesiać na masło, wymieszać do połaczenia – ciasto powinno połączyć się w miękką, gładką i nieklejącą kulę. Postarajcie się nie dosypywać dużo więcej mąki. Ciasto zawinąć w folię, lekko spłaszczyć i chłodzić przez minimum godzinę, najlepiej przez noc. Można przechowywać je w lodówce do 3-4 dni lub mrozić do miesiąca czasu. Można też włożyć je do zamrażalnika na 15-30 minut aby schłodzić je do szybkiego wykorzystania.
Piekarnik nastawić na 180 stopni Celsjusza.
Schłodzone ciasto rozwałkować do wielkości formy na tartę (moja ma 30 cm średnicy), wyrównać brzegi, ponakłuwać widelcem i przykryć dość szczelnie folią aluminiową (postarajcie się jej mocno nie dociskać), zapobiegnie to spływaniu ciasta i powstawaniu wybrzuszeń. Na folię wysypać fasolę lub specjalne ceramiczne kamyki (fasolę także można wykorzystywać kilkukrotnie!) i wstawić tartę do piekarnika. Piec 15 minut, po czym zdjąć folię z fasolą i ciasto dopiekać kolejnych 10 minut lub do momentu aż równomiernie się zezłoci i będzie całkowicie upieczone. Wyjąć z pieca i pozostawić w formie. Nie wyłączać piekarnika.
Przygotować nadzienie. Czereśnie umyć i dokładnie osuszyć. Można je drylować, ale ja pozostawiam je w całości. Dzięki temu masa jogurtowa nie podchodzi sokiem i nie pęka. Wysypać je na upieczoną muszlę tarty.
Jogurt, jajka, nasionka wanilii, sok i skórkę z cytryny, miód i mąkę ziemniaczaną krótko zblendować, tylko tyle, aby całość się połączyła i nie było w niej grudek. Jeśli zależy Wam na gładkiej tafli odczekajcie kilka minut aż pianka opadnie, jeśli macie to w nosie po prostu kilkakrotnie popukajcie naczyniem o blat stołu i wylejcie masę na podpieczony kruchy spód z czereśniami i posypcie to migdałami.
Wstawić do piekarnika i od razu zmniejszyć temperaturę do 160 stopni. Piec około 25-30 minut lub do momentu aż masa jogurtowa całkowicie się zetnie. Przy poruszeniu ciastem nie powinna być płynna a jedynie lekko drżeć.