Na początku czerwca, dzięki liniom lotniczym Finnair spędziłem kilka dni w Szanghaju. Nie chciałem tam jechać, nie chciałem jechać do Chin. Cóż, przymuszony okolicznościami z trójąta Pekin, Xi’an, Szanghaj wybrałem to ostatnie, i zostałem zaskoczony pozytwynie. Poniżej garść informacji dla podróżujących.
Planujesz wyjazd na urlop do Azji, do jednego z tych bardzo egzotycznych miejsc i nie wiesz czego się spodziewać? Nie znasz języka, obyczajów i nie masz czasu studiować przewodników. Ten tekst odpowie na najważniejsze pytania. Dziś o tym, jak nie stracić głowy w Szanghaju.
Szanghaj: nazywany najczęściej Paryżem Wschodu lub Ladacznicą Orientu. Miasto łatwych pieniędzy, nielegalnych biznesów i straconych fortun. Raj dla szukających przygód awanturników, oszustów, hazardzistów i gangsterów. Czyż sam ten opis nie jest wystarczająco kuszący, aby zakupić bilet lotniczy i sprawdzić ile z tej ciemnej, choć wciągającej historii zostało do dziś?
1. Co zwiedzić?
Zależy ile mamy czasu i co nas interesuje. Główne atrakcje to Nanjing street (główny deptak miasta) i leżące w pobliżu wybrzeże Bund, nowoczesny Pudong i kolonialna Dzielnica Francuska. Warto także odwiedzić muzeum (Shanghai Museum) oraz ogrody Yuyuan i stare miasto.
Szanghaj
2. Jak dojechać z lotniska do miasta, czyli podróżuj z klasą
Miejski autobus, stara taksówka lub Maglev. Cokolwiek wybierzesz jako transport do/z lotniska będzie miało swój lokalny, niepowtarzalny sznyt.
W lotniskowym autobusie będziecie zapewne jedynymi białymi (kierowca dowiezie Was sprawnie do samego centrum, bardzo tanio, jedyne 10-15 zł). Po przejażdżce magnetyczną koleją Maglev (prędkość 430 km/h, 30 zł z ważnym na dzień przejazdu biletem lotniczym) na pendolino spojrzycie, jak na dziarskiego staruszka poruszającego się z balkonikiem. Taksówka to wybór najdroższy (150 zł) zapewniająca doświadczenia rodem z planu „Szybkich i wściekłych 753948”. Dla fanów.
3. Agorafobia
Wbrew pozorom, to nie jest lęk przed spółką wydającą Gazetę Wyborczą (pozdrawiamy kolegów z Gazeta.pl), a lęk przed przebywaniem na otwartej przestrzeni, wyjściem z domu lub tłumem.
W Szanghaju mieszka ponad 23 miliony ludzi, lecz tego tłumu i tłoku NIE WIDAĆ (wyjątek, komunikacja miejska w godzinach szczytu). Nikt na nikogo nie napiera, nie pcha się przed szereg i nie trąca. Wersal! Łatwiej potrącić kogoś w grudniu na Rysach niż Chińczyka na ulicy Nankińskiej.
4. Język angielski
Znajomość języka angielskiego jest w Szanghaju znikoma. Dość łatwo można się porozumieć w hotelach lub w punktach informacji turystycznej i na lotnisku. Gdzie indziej jest źle lub bardzo źle. Są jednak słowa z języka Szekspira opanowane do perfekcji, szczególnie przez część miejscowych pracujących w tzw. „usługach”. „Watches, bags, ladies, massage, sex” – to słyszy biały spacerujący po Nanjing Street (główny deptak miasta) i okolicach. Należy ustawić asertywność na najwyższy poziom i wyraźnie mówić „no!”.
W innych przypadkach pozostaje międzynarodowa mowa ciała i gestów. Z pewnością się porozumiecie.
Menu w jezyku angielskim to rzadkosć, czasem są też zdjęcia potraw
5. Bezpieczeństwo
Herbata. Nie pij! Herbata szkodzi, bardziej niż piwo. Szkodzi na serce, portfel i głowę. Nie umawiaj się z ładnymi dziewczynami, kiedy proszą o darmową lekcję angielskiego. Nie pij alkoholu z nieznajomymi. Stracisz pieniądze, a herbata lub alkohol będzie Cię kosztować majątek.
Poza tym Szanghaj to bardzo bezpieczne miasto, nie sposób tu trafić na agresywnych i nietrzeźwych osobników, kradzieże zdarzają się rzadko, na każdym korku spotkać można przedstawicieli wielu służb ochrony. Jedyne zagrożenie to własna niefrasobliwość.
6. Alkohol
Autor ograniczył badania terenowe do piwa. Miejscowe piwo jest tanie i nie jest dobre, choć przy każdym kolejnym spożytym, zaczynam się zgadzać z powiedzeniem, że dobre piwo to zimne piwo.
Miejscowe napitki mają tu liche 3-3,5% zawartości alkoholu. Rekordowe piwo Snow to całe 2,5%. Drenuje to to portfel, nie przynosząc jednocześnie ulgi przed upałem.
7. Zanieczyszczenie powietrza
To największa wada Szanghaju. Smog (i smok) wisi nad miastem, niebo ma prawie zawsze szary kolor. Plus – po powrocie do Krakowa poczułem się jak w sanatorium.
Widok z brudnego okna
8. Internet
Jest, ale inny. Usługi google tu nie działają, facebook, instagram czy twitter są zablokowane. Teoretycznie można zakupić usługę VPN, aby obejść zabezpieczenia. Nie wiem, nie próbowałem, wybrałem detoks od sieci.
Mieszkańcy zaś chodzą z przyklejonymi do ręki telefonami, najczęściej rozmiarów tabletów. Zapewne zwichnięcie kciuka od ciągłego mazania po ekranie, musi tu być coraz częstszą kontuzją.
9. Jedzenie
Jest obłędne. Jedz tam, gdzie jedzą miejscowi. Jeśli jesteś jedynym cudzoziemcem wśród gości lokalu, wiedz, że jesteś w miejscu właściwym. Odsuń na bezpieczną odległość myśli o tabelach z kaloriami, niedomykającym się budżecie i jedz wszystko z karty, na co przyjdzie Ci ochota. Często w knajpkach brakuje menu w języku angielski, podążaj więc za intuicją. Najlepiej wydane yuany w Szanghaju to te, wydane na jedzenie.
Dużo dobrego jedzenia
10. Ruch uliczny
Zielone światło nie oznacza, że możesz iść. Czerwone nie znaczy, że należy bezwzględnie stać. Na ulicy panuje styl dowolny, z jedna regułą – mniejszy ustępuje większemu.
11. Dzielnica Francuska: Paryż w Chinach
Dzielnica Francuska – bliżej stąd do francuskiej metropolii lub do południa Europy niż do starego miasta w Szahnghaju. Po południu pusto tu jak w czasie włoskiej siesty. Przy Yongkang zagłębie z knajpkami. Dużo turystów i ekspatów. Ta Europa leży ledwie dwadzieścia minut spaceru od głównej ulicy miasta. Koniecznie.
12. Parki
W centrum jest zielono, jak w ogrodach pod Grójcem. Na każdym kroku trafić można na spokojne, zadbane większe lub mniejsze kawałki zieleni. Hałas ulicy przytłumiony zieloną ścianą drzew nie jest dokuczliwy. To miejsca fenomenalne, zawsze z wodą – stawem lub fontanną, pozwalają odpocząć od zgiełku miasta. Unikaj w weekendy, tłoczno.
Zielono
13. Być jak Szanghajczyk
Idź wieczorem w weekend na spacer na Bund, zrób zakupy na Nanjing street.
Bund to ciągnącą się ponad kilometr promenada, stąd rozpościera się przepiękny widok na nowoczesną dzielnicę Pudong – wizytówkę nowoczesnego Szanghaju. W weekend wieczorem Spotyka się tu mnóstwo mieszkańców. Po obowiązkowym selfie z wieżowcami Pudongu w tle, wszyscy rzucają się w wir zakupów na pobliskiej ulicy Nankińskiej.
Informacje praktyczne
Jak dojechać:
Nie ma bezpośrednich połączeń lotniczych z Polski do Szanghaju. Wygodne połączenia z polskich lotnisk oferują linie Finnair (latają z Krakowa, Warszawy i Gdańska do Helsinek). Krótki czas przesiadki w Helsinkach pozwala znacznie skrócić podróż. Koszt od 1800 zł w obie strony (Finnair.com).
Jak dojechać do centrum z lotniska?
Jeśli posiada się dużo czasu lub chce się podróżować jak miejscowy i na dodatek tanio – należy wybrać airport bus. Najtańszy (10-25 CNY) sposób na dotarcie do ogólnego centrum miasta. Sześć linii autobusowych sprawnie rozwozi miejscowych i turystów po metropolii. Autobusy odjeżdżają z częstotliwością 15-30 minut. W godzinach szczytu droga z lotniska do centrum zajmie nie mniej niż godzinę. Zapewne będziecie jedynymi białymi w pojeździe. Do centrum najlepiej dojechać linią numer 5 (20 CNY do przystanku People Square).
Inna opcja jest bardzo atrakcyjna i pozwalająca zaoszczędzić czas jest superszybka kolej maglev, która rozpędza się maksymalnie do 430 km na godzinę. Z ważnym biletem lotniczym kosztuje 40? Niestety dojeżdża ona tylko so hiper nowoczesnej dzielnicy Pudong. Dalej metro lub taksówka.
Metro – w godzinach szczytu istnieje ryzyko, że na peronie zostaniecie Wy lub Wasza walizka.
Pieniądze:
Walutą w Chinach jest juan (CNY). 100 yuanów to ok. 60 PLN, nie ma możliwości płacenia inną walutą w sklepach. Jeden yuan dzieli się na 10 jiao. Bankomaty akceptują wszystkie znane karty kredytowe, najlepiej korzystać z bankomatów Bank of China lub HSBC, zdecydowanie należy unikać wymiany pieniędzy na lotnisku w Szanghaju – kurs wymiany jest tam iście bandycki. W terminalu przylotów, tuż za immigration znajdują się bankomaty banku HSBC.
Wiza:
Obywatele polscy potrzebują wizy dla pobytu w Szanghaju dłuższego niż 72 godzin. Koszt – 220 zł. Wizę można wyrobić w Ambasadzie Republiki Chińskiej (konieczna obecność osobista) lub przez pośredników.