Dokładnie rok temu, 18 sierpnia 2014 roku, założyłam ten blog. Przyznam szczerze, że decyzja była dosyć spontaniczna i od pomysłu bardzo szybko przeszłam do jego realizacji. To, że była spontaniczna nie oznacza, że była nieprzemyślana, o nie. Po prostu nie traciłam na myślenie więcej czasu niż uznałam za niezbędnie konieczne. Mogłabym się wtedy rozmyślić. Byłam jak najbardziej świadoma konsekwencji - mianowicie tego, że wypada w miarę regularnie publikować nowe posty. Z tą regularnością różnie bywa, bo aktualnie rytm mojego życia wyznacza rok akademicki - semestry, sesje egzaminacyjne, przerwy międzysemestralne i wakacje. Dlatego jak mam więcej czasu, to piszę częściej, gdy go nie mam - rzadziej (i tu proszę o wybaczenie i zrozumienie). Ale naprawdę bardzo się staram, nie zapominam o blogu nawet w kulminacyjnych momentach semestru i sesji, gdy zwala mi się na głowę prawdziwa lawina zaliczeń, projektów etc., a egzamin goni egzamin.
Przez ten rok wiele się nauczyłam, prowadzenie bloga mobilizuje mnie do odkrywania nowych rzeczy (chociaż i tak zawsze to lubiłam, ale teraz czuję w tym większy cel), chociaż wiem, że bardzo wiele muszę się jeszcze nauczyć. Jestem tak naprawdę na początku drogi, którą bardzo chciałabym iść dalej.
I w tym miejscu chciałabym zwrócić się do Was, drodzy Czytelnicy! (możemy być na "Ty"?) Chciałabym gorąco podziękować wszystkim, którzy czytają mojego bloga. Jestem bardzo wdzięczna za wszelkie komentarze, polubienia na Facebook'u, udostępnianie i polecanie moich postów, obserwowanie mojego profilu i wszelkie przejawy zainteresowania z Waszej strony. To naprawdę bardzo wiele dla mnie znaczy!
Prowadzenie bloga to nie tylko dobra zabawa, ale też ciężka praca, w którą wkładam dużo wysiłku, pasji, doświadczeń, ale i swojego serca. Bardzo bym chciała, żeby ten blog trafił do większej ilości osób, żeby udało mi się je zachęcić do zdrowego odżywiania. Dlatego bardzo proszę o polecanie go rodzinie znajomym, proszę o więcej komentarzy, "lajków", udostępnień itd. Dla Was to często kliknięcie jednego przycisku na ekranie, a dla mnie do ogromna radość! To nowa energia i motywacja, żeby iść dalej obraną drogą. Nie przechodzę obojętnie obok żadnej z takich informacji, które do mnie docierają. Naprawdę! Wy, Czytelnicy jesteście dla mnie bardzo ważni, bo czymże byłby blog, którego nikt nie czyta?
Na koniec, jako podsumowanie tego blogowego roku, przygotowałam 2 krótkie zestawienia. Bo rzeczy w punktach lepiej się czyta ;)
Co dało mi prowadzenie bloga?
- Ciągle poszerzam swoją wiedzę, porządkuję i systematyzuję tą, którą mam, czasami muszę sobie coś przypomnieć, gdzieś poszperać i zdobyć ważne dla mnie informacje.
- Przekładam teorię na praktykę, a dietetyka to tak naprawdę bardzo praktyczna dziedzina; chociaż to akurat robiłam i przed założeniem bloga, ale teraz mam to w takiej bardziej "materialnej formie".
- Szlifuję swój warsztat pisarski, i chociaż generalnie wolę pisać niż mówić, mam nadzieję, że pomoże mi to w kontaktach z innymi ludźmi.
- Rozwijam się kulinarnie. Prowadzenie bloga motywuje mnie do wymyślania nowych przepisów i (chyba co ważniejsze) wreszcie wprowadzania ich w życie. Bo głowa mi pęka od pomysłów, ale wiele z nich czeka na bliżej nieokreśloną "lepszą porę".
- Staram się wykorzystywać nowe produkty w kuchni zgodnie z zasadą "tego jeszcze nie było na blogu".
- Zwracam większą uwagę na sezonowe produkty, staram się wykorzystywać te warzywa i owoce, pod którymi w danym czasie uginają się stragany.
- Dzielenie się ze "światem" swoimi pomysłami daje mi dużo satysfakcji.
- Odkryłam, że podstawy html'a zdobyte w gimnazjum i liceum mogą się przydać dietetykowi. ☺ (Kto by pomyślał?)
- Mogę się trochę wyżywać artystycznie. Z różnym skutkiem, jak można zobaczyć.
- Odkryłam swoją kolejną pasję, jaką jest blogowanie.
Krótkie podsumowanie tego roku w liczbach:
- 86 postów (nie licząc tego; ten wchodzi już na konto nowego roku)
- w tym 70 przepisów
- 210 zdjęć i grafik (ile zdjęć zrobiłam, żeby wybrać do publikacji, to nie da się zliczyć)
To był pracowity rok, ale owocny!