Na poniedziałkowe smuty znów coś czekoladowego ;) Myślę, że to wcale nie głupi pomysł aby co poniedziałek wstawiać jakiś czekoladowy smakołyk :) Co prawda czekolady teraz praktycznie nie jem, bo kompletnie nie mam na nią ochoty, ale na szczęście mój folder z recenzjami pęka w szwach od nadmiaru postów do opublikowania :D
Na to co? Wispa i do przodu! Jest to batonik z Anglii, którego również dostałam od Patrycji :* Zawsze chciałam go spróbować, a ona sprawiła aby mogła swoje ''jedzeniowe'' marzenie spełnić. Jak wypadł w smaku? Zapraszam! :)
Skład: Niestety nie dało się zrobić zdjęcia, ale macie wartości odżywcze jednego batonika ;)
Wygląd i smak: Opakowanie batonika do razu skradło moje serce, bo kocham odcień ciemnego fioletu. Przeważnie produkty z fioletowymi opakowaniami trafiają do mojego koszyka bez większych namysłów nad składem (warunek - wegetariańskie!) czy wartościami odżywczymi. Tak to już mam z tym fioletowym kolorem :D
W środku batonik prezentował się tak samo pysznie, jak na zewnątrz. Cudowny odcień mlecznej czekolady oraz specyficznie napowietrzony środek zapowiadał najlepsze! W sumie nie jest szczególnie duży, a sporo kalorii dostarcza, a więc musi być pyszny - prawda? :P Zacznę od zapachu, który był bardzo słodki i mleczny, jak to na Cadbury przystało. Batonika jadłam akurat w czasie, kiedy miałam straszną chcicę na cukier, a więc jakoś szczególnie mnie to nie ruszało. Jednak na chwilę obecną chyba nie byłabym w stanie go przełknąć :D Ale wracając...
W środku batonik niby też jest czekoladowy, ale masa, która go wypełnia jest jakby napowietrzona. Bardzo lekka, rozpływająca się w placach i obiecująca naprawdę wiele. Smak? Lekki zawód, bo smakuje po prostu jak mleczna czekolada Cadbury z bąbelkowym gratisem. Słodko, mdło i nudno - nic wielkiego ;) Nie było złe, ale fajerwerków na pewno nie uświadczymy w tym batonie. Na spróbowanie, ale więcej nie kupię :)
Podsumowując:
6/10
Cena - prezent
Czy kupię ponownie? - Nie