Trzymać dziś za mnie kciuki, bo czeka mnie ciężki dzień! Mam nadzieję, że go jakoś przeżyję, bo chyba nerwowo nie wyrobię :P
W takie dni mogłabym nic nie jeść, bo żołądek mam ściśnięty, a w gardle ciąży gula. Jednak jeść trzeba, a nawet czasem ono potrafi pozytywnie wpłynąć na humor :) Takim produktem na 100% jest dzisiejszy batonik, którego recenzję dla Was przygotowałam. To świetna opcja aby doładować się pysznym smakiem, ale i też białkiem! Tak, wegański białkowy batonik i to jeszcze o smaku masła orzechowego! Kto chętny? Zapraszam do czytania :)
Skład:
Wygląd i smak: Już nie raz wspominałam na moim blogu, że uwielbiam szatę graficzną batoników z tej firmy. Fikuśna, przyciągająca uwagę i zachęcająca do spróbowania słodkości. Oczywiście ja już na samym początku byłam do niego mega pozytywnie nastawiona, bo wiadomo...masło orzechowe ;) Mam do niego wielką słabość, a słodycze z jego udziałem to moje ulubione, a jak! A jeśli jeszcze do tego są wegańskie, zdrowe i w postaci raw batonika...przepadam :D
Tego pokochałam już po samym otwarciu. Czemu? Bo jego zapach był ZNIEWALAJĄCY, Taki sam jak przy otwieraniu nowe słoiczka tego kremu bogów ;) Mocno orzechowy aromat od razu spowodował nie mały ślinotok, a kawałki orzeszków w masie batonika zapowiadały cudowne doznania. Batonik na szczęście nie był przesadnie twardy i proszkowy, a dosyć plastyczny i z lekko proszkowym akcentem (w koń białkowy). Smak? Ponownie POEZJA! Silnie orzechowy, bardzo aromatyczny i chrupiący za sprawą kawałeczków orzeszków ziemnych. Jest pyszny i bardzo sycący, a więc świetnie się sprawdzi w zabiegane dni lub po treningu :) Polecam! Ja do niego wrócę na pewno i to nie raz :)
Podsumowując:
100/10!
Czy kupię ponownie? - Tak!