No i mamy piątek! Wyczekany i pełen wrażeń ;) Czemu? Bo dziś idę na konkurs matematyczny :D Wiem, że to głupio brzmi z mojego punktu, ale jak się dostaje dobre oceny za wkład to się idzie, a co! Trzymajcie kciuki, bo się przyda. Mam nadzieję, że moje logiczne, matematyczne myślenie nie jest takie złe i jakoś uda mi się uporać z zadaniami.
Jak już kiedyś wspominałam (i to nie raz), nie jestem fanką mięsnych zamienników. Kupuję je tyko w tedy, gdy są na promocji lub gdy pojawiają się jakieś nowości na rynku. Nie potrzebuję smaku mięsa i nie tęsknię za nim, ale czasami ciekawość jest silniejsza :) Często okazuje się, że takie rzeczy są baaardzo smaczne i zaskakują swoim smakiem :) Jak będzie w przypadku tych kiełbasek? Zapraszam :)
Skład:
Wygląd i smak: Na samym początku byłam bardzo zniechęcona do tych kiełbasek. Cóż, nie prezentują się smacznie, a przynajmniej dla mnie. Przypominają mi takie tanie serdele, które składają się z samego syfu, który jest dziwnego pochodzenia. Takimi okropnymi parówami była karmiona w przedszkolu i to moja trauma, a więc podchodziłam do nich z wielkim dystansem.
Po otwarciu zapach mnie bardzo zaskoczył, bo ''kiełbaski'' pachniały jak ser!
Powtórzyła się ta sama sytuacja, co przy burgerach DeLuxe tejże firmy, których recenzje znajdziecie tutaj :) Paróweczki jadłam na zimno, ale niezbyt mi odpowiadała ich konsystencja, a więc wrzuciłam je na patelkę...i to okazało się strzałem w dziesiątkę! Kiełbaski dostały chrupiącej skórki, zaczęły pachnieć jak smażony ser, a po zjedzeniu rozpływały się w ustach :) Ich smak był identyczny jak w burgerach DeLuxe, a więc smakowo przypominały smakowo smażony ser. Dla mnie bomba! Na pewno chciałabym kupić je jeszcze raz i jak gdzieś je zobaczę to z pewnością wylądują w moim koszyku - pycha!
Podsumowując:
100/10!
Czy kupie ponownie? - Tak