Nie ma to jak jechać w odwiedziny do wujka i nie zastać go w domu :P Nie widzisz człowieka pół roku, a on wyjeżdża Ci do Wrocławia hehe ;) Czekam teraz na jego powrót, bo już się stęskniłam!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wczoraj były zachwyty nad czekoladą deserową Lindt, a teraz sobie ponarzekam i popluję jadem.
Liczyłam, że te czekolady od Wedla mi zasmakują, ale niestety nie trafiły w moje podniebienie (i nie tylko moje).
Na wersji
Tiramisu (klik) zawiodłam się tak, że czekolada otrzymała ocenę 2/10. Jak będzie z tą? Okaże się lepsza czy gorsza?
Zapraszam!
Skład:
Wygląd: Tabliczka wizualnie strasznie mi się podoba. Ładna grafika, kolory, deser na przedzie...i te kostki! Po prostu Wedel zrobił je fenomenalne i prezentują się one pięknie, tak z klasą ;)
Czekolada ma odcień podobny do czekolad gorzkich, ale skład pokazuje, że to czekolada deserowa. Niestety pojawił się na niej biały nalot, co mnie trochę odpycha...
Smak: Już sam zapach coś mi podpowiadał, bo nie był to zapach dobrej czekolady. Gorzki i kwaśny aromat szybko dotarł do mojego nosa i od razu odechciało mi się jeść tą czekoladę. Jednak ja jestem twarda kobita i gdy się uprę, to spróbuję...nie zawsze wychodzi to na dobre ;)
Czekolada smakuje jak proszek o smaku cukru i kakao. Czekolada jest bardzo nie przyjemna w strukturze i sprawia wrażenie jedzenia kakaowej brei. Smak przypomina mi trochę polewę czekoladopodobną...fuj! Nadzienie mleczne jest do przeżycia, słodkie, lekko mdłe, ale niezłe.
A karmel? Przepraszam, crème brûlée? Nie czuję tu nic! To po prostu zlepek słodkiej i niejadalnej masy! Powtarza się historia z wersją Tiramisu, nigdy więcej!
Jest jeszcze 3 smak, ale go absolutnie sobie daruję.
Podsumowując:
2/10
Cena - ok. 2,50 zł
Czy kupię ponownie? - Jeszcze czego...