Na mały głód, który ściera się z dużym marudzeniem, najlepsza jest owsianka. Wywołująca grymas na twarzy. Ale i śmiech bezzębny. I właśnie dziś o tym. Z okazji Światowego Dnia Uśmiechu częstuję owsianką pełną uśmiechu. Bierzcie, jedzcie i śmiejcie się, byle nie z pełną buzią, bo ciężko z monitora schodzi.
Przy owsiankowym stole zasiadają: mama, tata Stwórca, starszy niejadek Gizmolove (3 l.), mały głodomór Bejbi (9 m.).
Pierwszy raz na blogu: Bona pies dziadków i przypadkowy ślimak.
Ze specjalnym udziałem owsianki.
Smaczne-gooo!
2 m.ż. Bejbi. Nie budzi się w nocy na karmienie, ja się wysypiam. Żyć, nie umierać, ale jednak... Ja jak to matka mam pewne obawy, którymi dzielę się ze Stwórcą przy śniadaniu.
- A może powinnam ją obudzić na karmienie?
- Po co, przecież dobrze wygląda.
- Magda, Młody karmi Bonę jogurtem!
Wychodzę na taras i co ja paczę. Faktycznie Bona zlizuje jogurt, ale ze ślimaka. Pytam się Gizmola, o co kaman, a on w szerokim uśmiechu recytuje:
- Ślimak, ślimak pokaż rogi, dam ci sera na pje-rogi.
- I co, pokazał?- pytam, ledwo powstrzymując śmiech.
- Nie, bo Bona mu zjadła.
- Aaaaa wykończy mnie to BLW! Nic tylko myję i wycieram. Wycieram i myję.
- To znaczy?
- No ta metoda, bobas lubi wybór. Że sama jeść się uczy.
- To lepiej już pasuje BIERZ. LIŻ. WĄCHAJ, bo jakoś nie widzę, żeby coś do buzi pchała.
Nie ma to jak uruchomić kulinarną fantazję Stwórcy.
- Kompletnie nie wiem, co na kolację zrobić.
- Zbierz reszki z obiadu, podgrzej, polej ketchupem, żeby Młody miał co zlizać. I już.
- Niuni, dasz Bejbi gryza?
- Nie.
- A dlaczego?
- Bo nie ma zębów.
- Jakie owocki jadłeś dziś w przedszkolu?
- Eple og appelsin.
- Oooo, ładnie. A teraz powiedz po polsku.
- Po polsku.
Dzień, w którym twoje dziecko na pytanie, co dziś zjesz na śniadanie, odpowiada:
- Jajko...
wydaje się być jak wygrana w totka. W myślach odpalasz fanfary, odkorkowujesz szampana i nagle, jeb!
- ... niespodziankę, mamusiu!
Na kolację placki z jabłkami i bananem. Czyli na słodko. Podaję z dżemikiem truskawkowym. I słyszę:- Mamo, czelwone.I jeździ paluchem po talerzu, żeby mu nałożyć.- Jest czerwone. Dżemik masz obok.- Ale ne to czelwone.- A jakie?- Ke-czu-pik, mamo!
7.30, leje jak z cebra, ale to akurat żadna nowość. Jemy śniadanie, to znaczy Młody dziamie owsiankę truskawkową. Bejbi już po swojej, oznajmia bratu i połowie sąsiadów, że ma ochotę na jego porcję też. Ja gdzieś w międzyczasie sączę kawę.
- O, kurczę, fotelik Bejbi został w aucie. Nie pojedziemy pabiją do przedszkola. Musimy iść na nóżkach.
(w Gizmolovym języku pabija to wózek do roweru, pakuję ich tam oboje. Kiedy mówię, że idziemy na nóżkach, zwykle to ja z nim, a Bejbol w wózku).
- No trudno, mamo...- westchnął.Przełknął informację z kolejną łychą owsianki, ale widzę, że główka pracuje. Z bogatego repertuaru minek wybiera najbardziej kąśliwą, i dodaje:- A może zostawimy Bejbi w domu i pojedziemy pabiją sami?!
Gizmolove zażyczył sobie zupę na obiad.
- Myszka, a którą lubisz najbardziej?
- Kluseczkową.
Za każdym razem, kiedy kończę przewijać Bejbi, ciśnie mi się na usta:
- Ubrać ją, to jak nakarmić Gizmolove. Takie mission imposible.
Po czym poznać, że planowanie postów na fejsa (które nie zawsze idzie w parze z pogodą) i interakcja z czytelnikami mówią twojej połówce tyle, co tobie spalony (i nie o kotlet tu chodzi).
Leje jak z cebra, a w całym domu nie ma ani grama kawy!!! ☕️☕️ #jakżyć #ktoporatuje
A w odpowiedzi prywatnej dostaniesz:
- Wyjdź z wirtualnego świata, kawę przecież kupiliśmy wczoraj... A po drugie nie pada.
To wychodzę. I wam też polecam. Weekend w końcu. I nie pada.
Do następnego.
P.S. Zgłoszenia o dokładkę, przyjmuję w komentarzu.