Ależ ja dawno nie piekłam ciasta… Nie żeby mi się nie chciało, nie żebym przestała to lubić. Zwyczajnie wakacje zapędziły mnie w ślepą uliczkę i żaden pomysł nie wydawał się wystarczająco dobry. Żaden nie był tym, który powinnam zrealizować tu i teraz. Owoce znikały prosto z koszyczków, mąż już poważnie zaniepokojony brakiem domowych słodkości, a ja jak nie umiałam wrócić na odpowiedni tor, tak nie umiałam… Wszystko przez to, że ubzdurałam sobie, że upiekłam już zbyt wiele ciast z owocami… I wszystkie były łatwe…
Ale wracam z hukiem, a raczej z tortem. Odrobina luksusu w jak zawsze prostej i nieco rustykalnej formie – tak jak lubię najbardziej. Pozostawiam więc Wam przepis na ten pyszny, mega czekoladowy tort. Jako kremu użyłam klasycznego musu czekoladowego, a maliny świetnie odświeżają i uzupełniają głęboki smak ciemnej czekolady.
Może się wydawać, że jest z nim trochę zachodu i pracy, ale prawda jest taka, że zanim upiecze się biszkopt, bez pośpiechu przygotowuje się mus, samo składanie tortu to już nic trudnego.
Smacznego!