Rzadko się odzywam, wiem. Nie chciałam pisać o niczym, tym bardziej o złym.
Dziś z czystym sumieniem piszę jako tako pozbierana do kupy.
Po przetrawieniu własnych problemów musiałam zmierzyć się z kłopotami w rodzinie, które może nie są jeszcze rozwiązane do końca, ale pojawiły się obietnice. I ten stres związany z bliskimi jest o wiele trudniejszy do przejścia niż prywatny. Mój biedny tato -5 kg, ja -6kg. Półtora miesiąca, niepostrzeżenie. Stres zżera i odbiera sen... Wiem, że muszę teraz przede wszystkim odbudować swój organizm i psychikę. Mam nadzieję, że pomogą mi w tym najbliższe tygodnie. Plany mam dające ogromnego kopa, ale realizacja nie zależy tylko ode mnie, więc nic nie mówię by nie zapeszyć :)
Okres Świąteczny przegapiony w zupełności. Szczerze? Nie bardzo go lubię. Ludziom życzę dobrze zawsze, o ludziach dobrze myślę na co dzień, staram się pomagać kiedy jest okazja, nie potrzebuję do tego daty 24 grudnia.
Na podsumowanie mijającego roku jeszcze przyjdzie pora. Albo i nie, w sumie po co ;)
Wczoraj reaktywowałam coroczną fabrykę pierogów z kapustą i grzybami, dziś jeszcze ćwikła, a dla mięsożernej rodzinki śledzie, bo podobno moje najlepsze. I chyba upiekę pasztet z fasoli. Zobaczymy na ile czas pozwoli, ostatnio żyję w dużym chaosie. Przyzwyczaiłam się do niego, polubiłam.
Życzę Wszystkim spokojnych Świąt.
Odpoczynku, ciepłej atmosfery, smacznego jedzenia i dużo, dużo uśmiechu !!!
A w nadchodzącym roku odwagi i jak najwięcej spełnionych marzeń :)
Nie wiem kiedy napiszę znów. Na pewno to zrobię.
Może nawet zabłysnę czymś bardziej wyszukanym niż jogurt z owocami.
Nie ma dziś konkretnego przepisu, śniadania na dziś, ale wstawię zdjęcia, które zrobiłam kilku śniadaniom. Często fotografowane tego samego nie ma sensu zwłaszcza gdy poranne ciemności nie sprzyjają ;)
Pam.