Często tak sobie myślę, że moją największą zaletą są moi przyjaciele i bliscy, którzy mnie otaczają. Zaczęłam lubić siebie, gdy wpuściłam ich do swojego świata. Przestałam dostrzegać w sobie same wady, gdy zaczęłam dostrzegać, że inni też nie są chodzącymi ideałami.
Potrafię śmiać się z siebie głośniej niż inni. Wczoraj to aż do bólu. Czasem myślę, że powinnam mieć obok siebie zawsze wykopany dół, żeby móc łatwo zapadać się pod ziemię, ale po co rozpaczać nad głupstwami, przynajmniej będzie co wspominać. Zawsze wszystko jakoś się ułoży.
Gdzie się podział mój ostatni tydzień wolnego?
Udanego piątku! :D
W końcu powtórzyłam moje mistrzowskie kluski. Kurczę, to jest coś naprawdę pysznego. Z niewielkimi zmianami, bo po co ingerować w ideały?
Dyniowo- różane kluski odsmażane w mące z włoskich ze śliwkami z ziarnem kakaowca i syropem z pędów sosny
Maliny, figa, jogurt naturalny
Przepis:
50g mąki gryczanej
15g mąki kokosowej
Łyżka siemienia lnianego złocistego + 3 łyżki wody
Szczypta soli himalajskiej
2-3 łyżki pure z pieczonej dyni Hokkaido
1 łyżka wody różanej
Łyżka oleju kokosowego
Łyżka maki z orzechów włoskich
Kilka sztuk śliwek węgierek
Siemię lniane mielimy, dodajemy wodę, mieszamy i odstawiamy na chwilę.
Mąki i sól przesiewamy do miski. Dodajemy puree oraz ,,jajko” z siemienia. Łączymy przy pomocy widelca dodając wodę różaną. Krótko zagniatamy, owijamy folią spożywczą i odstawiamy na ok. 30 minut. Formujemy wałek, spłaszczamy i kroimy. Gotujemy na osolonym wrzątku ok. 2 minuty od wypłynięcia. Na patelni rozpuszczamy olej kokosowy, wrzucamy kluski oprószone mąką z orzechów włoskich, dodajemy śliwki i smażymy Aż się zarumienią. Podajemy z dodatkami.
Pam.