Są wakacje, zapewne wielu z was wyjedzie na urlop. Będziecie mieszkać w pensjonatach i hotelach. Będziecie obsługiwani przez niewidzialną armię, która będzie dbała o to, żeby wypoczynek upłynął bez żadnych zgrzytów. Dziś chce wam opowiedzieć, o tej armii. O ludziach, którzy sprawiają, że urlopy, podróże służbowe, konferencje i inne pobyty upływają wam znośnie. Chce was zabrać do hotelu, który znam, w którym znam pracujących tam ludzi, wiem jak karmią, jak organizują pobyt i ile serducha wkładają w to, żeby nawet „na wygnaniu” czuć się jak w domu. Zabieram was do Hotelu Mercure Stare Miasto w Krakowie i do restauracji Winestone.
Najpierw sam hotel. Wychodząc z dworców PKS i PKP, przechodząc przez Galerię Krakowską, wychodzicie na wprost hotelu. Więc można śmiało planować pobyt w Krakowie, bez samochodu. Hotel jest położony 10 minut spacerem od Rynku Głównego, więc większość atrakcji jest na wyciągnięcie ręki i nie wymaga to strasznej logistyki. Jest dobrze skomunikowany, więc dojechanie do Wieliczki, Oświęcimia czy Bochni nie stanowi problemu. To, co mnie ujęło, to wystrój. Pomieszanie historii, nowoczesności i lekkiej awangardy (pozdrawiam projektanta różowej ściany) robi mieszankę, która się sprawdza i jest miła dla oka.
Teraz to, co nas najbardziej interesuje – restauracja hotelowa. Od razu wam powiem, że kocham wystrój Winestone. Kocham! Stoi przepiękny, drewniany stół, który chcę wynosić za każdym razem i za każdym razem nie znajduję zrozumienia w obsłudze. Wielbię różową ścianę, która na pierwszy rzut oka wygląda jak źle dopasowany krawat, ale po kilku minutach idealnie komponuje się z całością. Lubię miedziane garnki wiszące nad wydawką. Mimo pozornego chaosu to wszystko ma swoje miejsce. Jest jeszcze coś, o czym muszę wam napisać. Czasem w restauracjach są dziwnie dopasowane wysokości krzeseł do wysokości stołu. Albo mamy blat prawie pod brodą, albo oparty na kolanach. To bardzo utrudnia jedzenie. W Winestone to wszystko gra. Ja jestem fanką tych siedzisk fotelowych i kanap. Wygodne i nieutrudniające jedzenie.
Żeby nie opierać się tylko na swoich doświadczeniach, postanowiliśmy porozmawiać z managerem w restauracji Winestone w Mercure Stare Miasto – Łukaszem Księskim i wypytać go o interesujące nas rzeczy. Zacznijmy od mitów dotyczących gastronomii hotelowej. Takim jeszcze pokutującym wszędzie mitem jest to, że restauracje hotelowe są drogie i tylko dla gości hotelowych. Otóż nie. Do Winestone możecie wejść śmiało, nie będąc zameldowanym w hotelu i zostaniecie obsłużeni z takim samym profesjonalizmem. Ceny? Śmiało mogę powiedzieć, że na mieście bywa drożej, a to „drożej” na mieście nie zawsze idzie w parze z jakością. Więc jeśli mieszkacie w Krakowie lub jesteście przejazdem, to śmiało wpadajcie na obiad.
Teraz najważniejsze – co zjecie? Winestone specjalizuje się w kuchni europejskiej i polskiej. Mega pomysłem i ukłonem w stronę lokalizacji hotelu są pozycje regionalne i to, że restauracja stara się brać udział w wydarzeniach kulinarnych w Krakowie. Menu zmienia się dwa razy w roku, wkładki regionalne zmieniają się częściej, więc przy każdej wizycie można odkryć coś nowego. Niewątpliwą zaletą kuchni hotelowych jest szereg zasad, które pozwalają zachować standardy, które powodują, że finalny produkt na talerzu jest maksymalnie świeży i pyszny.
Za to, co dostajemy na stół, odpowiada Maciej Pluta, szef kuchni restauracji Winestone. Mnie Maciej kupił dwoma daniami – kremem z pomidorów i brownie z lodami. Brownie wygrało tegoroczną edycję Restaurant Week w kategorii desery i uważam, że jest to nagroda jak najbardziej zasłużona. Mówię to ja, osoba, która z deserów najbardziej lubi śledzie i tatara. Do Winestone możecie wpaść na śniadanie, serwowane od 6:30 i oferujące bardzo pokaźny wybór. Łukasz i Maciej zapraszają na śniadania wszystkich, nie tylko gości hotelowych. Jeśli miałabym wam polecać coś szczególnego, to właśnie brownie, krem z pomidorów i sałatkę Winestone.
To, co jeszcze lubię w tej restauracji to fakt, że tam się dobrze pracuje. Możecie przyjść z laptopem, usiąść przy dużych oknach, wypić kawę, zjeść dobre ciacho i praca jakoś milsza się wydaje. Obsługa – wiem jak ciężko o dobrych kelnerów i wiem, ile trzeba pracy włożyć w to, żeby obsługa była prawie idealna i tutaj wielki ukłon w stronę kierownictwa. Obsługa jest pomocna, nienachalna, uśmiechnięta i znosi cierpliwie najdziwniejszych upierdliwców