Dziś nie będę się czepiać ani nie będzie moich jakże cudownych wynurzeń pisanych pod wpływem głębokich przemyśleń i innych warunków atmosferycznych. Dziś się będę chwalić! A co! Ostatni weekend podbudował moje ego i to bardzo. Okazało się, że to, co robię jest fajne, dobre, ludziom się podoba i nie muszę się wstydzić wystawiając dzieła wychodzące z mojej kuchni na widok publiczny. Mam cholernie niską samoocenę i są dni, kiedy mam ochotę zawinąć się w śpiwór i udawać dżdżownicę, ale walczę z tym. Trudno przyjmuję komplementy, bo mi się wydaje, że albo ktoś ode mnie coś chce, albo sobie jaja robi. Z tym walczę też. Jak mi ktoś mówi, że ładna jestem to patrzę jak na debila i się zastanawiam czy leki spożył, czy źle dawkę dobrał? Tę walkę powoli wygrywam.
Najcierpliwszy nie bez powodu jest Najcierpliwszym. Nikt inny tylko on kopie mnie w dupę w chwilach zwątpienia, nazywa zrytą banią i każe się chwalić tym, co zrobiłam. Tak, najzwyczajniej chwalić. Więc ja, blogerka wasza ukochana, codziennie rano staję przed lustrem, patrzę sobie głęboko w oczy i mówię „kurde, jaka Ty fajna dupa jesteś!!”. Jak wiadomo, dupy nie lubią jak się do nich mówi per dupy, ale o kulturze i wychowaniu będzie kiedy indziej. Moje dwa kulinarne twory w zeszły weekend zgarnęły nagrody. Moskole z masłem wygrały plebiscyt Gazety Krakowskiej „Małopolanie Gotują”, a tort, który robiłam drugi raz w życiu wygrał Góralskie Wypieki. Wiecie ile to emocji? Ktoś się może przyczepić, że to z dupy wzięte plebiscyty i konkursy, bo takie głosy słyszałam. Dla niektórych może i tak, jednak dla mnie to jest bardzo ważne. Po wygranych zwiększył się ruch na blogu, przybyło czytelników, ludzi, którzy chcą pogadać live i osób: „a panią kojarzę”. Posypało się kilka fajnych propozycji i możliwości. Kurcze, jakie to miłe uczucie. Dziwne, ale miłe. To fajne, że ktoś wyśle SMS-a, zagłosuje, powie, że dobre, chce przepis. Motywuje strasznie. Dziękuję!
Dziś obiecany tort. Biszkopt z owocami. Nie byłabym sobą gdybym nie olała wszelkich zasad pieczenia biszkoptów i zrobiła po swojemu. Wyszło dobre, uroczo zielone ciasto. Jedyną zasadą jaką się trzymałam jest 1 jajko = 1łyżka mąki i 1 łyżka cukru. Proporcje są na formę 24 cm.
Na biszkopt potrzebujemy:
- 7 jajek
- 5 łyżek mąki pszennej (bezglutenowcy kasztanowej lub kukurydzianej)
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 7 łyżek drobnego cukru
- 2 łyżki zielonej herbaty matcha (jak nie macie to biszkopt też będzie dobry)
- skórka z limonki
- łyżeczkę proszku do pieczenia jeśli się boicie, że nie wyrośnie, jest też bezglutenowy proszek
Wszystkie składniki muszą mieć temperaturę pokojową. Oddzielamy żółtka od białek. W czystej misce ubijamy białka na sztywno razem ze szczyptą soli. Pod koniec ubijania dosypujemy powoli po jednej łyżce cukier. Do ubitych białek dodajemy po jednym żółtku oraz herbatę i skórkę z limonki. Do ubitej masy przesiewamy małymi partiami mąkę oraz proszek i delikatnie mieszamy szpatułką, żeby nie stracić powietrza. Dno tortownicy wykładamy papierem do pieczenia. Ja kładę na spód papier i zaciskam obręcz. Nie smarujemy niczym tortownicy, bo nam ciasto zjedzie, a nie wyrośnie. Wkładamy do nagrzanego do 160 stopni piekarnika i pieczemy 35-40 minut. Po tym czasie sprawdzamy patyczkiem. Jak po nakłuciu patyczek jest suchy to wyciągamy. Po wyciągnięciu, coś, co wprawiło Najcierpliwszego w osłupienie – ciastem trzeba rzucić. Całą tortownicę upuszczamy z impetem na podłogę. Odstawiamy do ostygnięcia. Po ostygnięciu odcinamy ostrym nożem od boków tortownicy. Ciasto da się przekroić nitką bawełnianą lub ostrym i długim nożem.
Syrop do nawilżenia biszkoptu:
- dwie szklanki wody
- sok z dwóch limonek
- pół szklanki cukru trzcinowego
Wszystko gotujemy razem do momentu aż się cukier rozpuści. Studzimy.
Konfitura jagodowa lub borówkowa (jak kto woli):
- 3 szklanki czarnych borówek
- pół szklanki cukru trzcinowego
Lekko przesmażamy do rozpuszczenia cukru. Studzimy. Można cukier pominąć.
Masa serowa:
- dwa opakowania mascarpone
- szklanka serka na sernik (mielonego)
- łyżka pasty waniliowej lub ziarenka z dwóch lasek wanilii
- łyżka miodu
- trzy łyżki jogurtu naturalnego
Wszystko dokładnie łączymy ze sobą. Odstawiamy do lodówki na godzinę.
Składamy tort. Biszkopt przekrawamy. To, co nam się pokruszy odkładamy na bok, można trochę „wyskubać” ze środka, będzie do dekoracji na górze ciasta. Biszkopt nasączamy syropem, smarujemy konfiturą i na to dajemy masę serową. Konfitura z masą zrobi ładne esy-floresy. Jeśli upiekliście dwa biszkopty, żeby mieć wyższy tort, to czynność powtarzacie przy każdym blacie. Na sam wierzch dajemy cieniutką warstwę masy, sporo owoców i okruszki ciasta. To, jak będzie wyglądało ciasto zależy od waszej inwencji twórczej. Tort jest prosty, rustykalny i fajnie wygląda
Smacznego!
Post Biszkopt z owocami pojawił się poraz pierwszy w LADY KITCHEN.