Szparagi to jest historia o miłości. Uczuciu totalnym. O rozstaniach i powrotach. Wierności. O tęsknocie i żalu. Cierpliwości. O pragnieniu i nienasyceniu. Trochę w tym komedii romantycznej, nieco dramatu i kina familijnego. Bohaterem pierwszoplanowym jest oczywiście szparag. Akcja toczy się cyklicznie – od maja do czerwca. Za krótko zdecydowanie, taka jest jednak wola tajemniczego reżysera. Szparagi mają różne kostiumy – od charakternej zieleni, poprzez niewinną biel aż do soczystego fioletu. Jedne grają nad ziemią, inne wolą w ukryciu. Grzebać po nie trzeba o świecie najlepiej, no ale czego nie robi się dla gwiazd.
Szparagi nie są wymagające. Co im tam napiszą w scenariuszu, przyjmą bez szemrania. Obsadzone w zupie z wibrującym wśród nich serem gorgonzola pogrywają smakowicie i zachęcają do dubla. Tej sceny nie trzeba doprawiać solą, bo ma jej wystarczająco dużo i ser i łosoś. Kremowość zawdzięczają statystom; białym warzywom i mleku. Zachęcam do szparagowych eksperymentów, to warzywa z całą paletą witamin i niewielu kalorii. Krem z gorgonzolą i łososiem dopisuję do akcji Cisowianki – Gotujmy zdrowo – mniej soli, bo w maju pasuje tam wybornie.
Składniki:
- 2 pęczki białych szparagów
- 100 g sera gorgonzola
- 100 ml mleka
- skórka z tarta z połowy cytryny
- kilka plastrów wędzonego łososia
- biały pieprz
- cebula
- pół selera
- 2 pietruszki korzeń
- 2-3 ziemniaki
- łyżka masła
- koperek do posypania
Szparagi umyć, obrać, odciąć główki, łodygi pokroić. W garnku roztopić masło, dodać posiekaną cebulę, zeszklić. Wrzucić obrane i pokrojone wszystkie warzywa oraz szparagi – bez główek. Podsmażyć na wolnym ogniu przez chwilę. Potem zalać wodą i mlekiem. Gotować aż warzywa będą miękkie. Wtedy dodać pokrojony ser i zblendować na gładki krem. Krem zagotować. Doprawić pieprzem i skórką z cytryny. Na mniejszej patelni podsmażyć plastry łososia i główki szparagów. Udekorować nimi każdą porcję zupy. Posypać koperkiem.
Więcej przepisów bez soli znajdziecie tutaj