Mama smażyła je nie tylko w karnawale, ale, wolałam te w sklepie wiejskim przywożone z GS-u. Później te w mieście, naprzeciwko szkoły, gdzie na dużej przerwie popijaliśmy je oranżadą. Lukier oblepiał brodę, marmolada czaiła się w kącikach uśmiechniętyc...