Jak ja tu dawno nie byłam. Strasznie zaniedbuje ten blog :/ I już nawet nie obiecuje poprawę, bo nie wiem jak to będzie.... Lecz, w tej chwili jestem i mam parę rzeczy do napisania, wiec zaczynam.Wybiórczo...
Tak wiec, przeczytałam niedawno w magazynie "Kuchnia", o domowym sposobie wędzenia.
1. "Garnek, w którym będziemy wędzić, musimy zabezpieczyć przed opaleniem. Jego dno wykładamy folią aluminiową."*
2. "Na folii układamy drobne trociny lub siano, dodajemy kilka lub kilkanaście owoców jałowca."*
3. Do garnka wkładamy ruszt lub sitko. Na nim układamy ziemniaki w niedużych odległościach. Szczelnie przykrywamy garnek pokrywką i ustawiamy na kuchence - moc grzania powinna być dosyć duża."*
4. "Dno garnka zacznie się ogrzewać, a trociny i siano tlić. Gdy garnek będzie już pełen dymu, zmniejszmy moc grzania i wędzimy jeszcze 10-15 min. w zależności od tego, jak intensywny smak wędzenia chcemy uzyskać."*
Co zrobiłam i skosztowałam, to moje!
No cóż, to chyba podstawa w domu. Jest idealny do sałatek, past, dekoracji... no po prostu (czasem) niezastąpiony. Ale czasem przychodzi taka chwila, gdy zbraknie nam tego produktu, a sklepy pozamykane, bądź zapragniemy skosztować własnego wyrobu. Co to takiego? Oczywiście majonez ;)
W "Kuchni" mamy dość ciekawe propozycje na dwa rodzaje majonezów: Podstawowy i cebulowy. Obydwa mnie zaintrygowały ;) I oto one.
Majonez podstawowy:
- 2 żółtka,*
- 20 g musztardy Dijon,*
- 30 ml soku z cytryny*
- 700 ml oleju,*
- 10 g soli,*
- 5 g białego pieprzu*
1. Oddzielamy żółtka jaj od białek. Do miski wkładamy żółtka, musztardę, sok z cytryny i przyprawy.*
2. Wszystko ubijamy (lub miksujemy) na jednolitą masę, stopniowo dodając oliwę cienkim strumieniem.*
3. Ubijamy wszystkie składniki tak długo, aż majonez będzie zupełnie gładki.*
Majonez cebulowy:
- 50 g cebuli,*
-700 ml oleju*
- pozostałe składniki z przepisu podstawowego*
Rozgrzewamy olej do temperatury 100 C. W tym czasie kroimy cebule w kostkę o boku 5 mm. Wrzucamy cebule do rozgrzanego oleju i zdejmujemy z ognia. Odstawiamy do ostygnięcia, później cebule odcedzamy. Pozostałe czynności wykonujemy dokładnie tak samo jak w poprzednim przepisie, na końcu dodając prażoną cebulę.*
Na temat.
Ze względu na to iż zbliżają nam się święta Wielkanocne, które mi kojarzą się przede wszystkim z niezastąpionym, czerwonym barszczem mojej mamy, na który wyczekuje bardziej niż dzieci na prezenty od mikołaja.
Ale nie o tym. Rzeżucha, to jest temat przewodni. Zastosowań ma ona wiele. Orzeźwia, dodaje energii, syci, uwalnia od wilczego głodu, dostarcza minerałów. Czysta kwintesencja zdrowia. Warto też dodać, że pić ją należy rano lub gdy do obiadu mamy dużo czasu, a wzrok pożądliwie obserwuje jedzących fastfoodowe batony.*
Oto przykładowy przepis* ;)
- Jabłko
- 2 spore garści szpinaku,
- sok z połowy cytryny,
- łyżka oliwy, łyżka miodu,
- szklanka wody mineralnej lub opakowanie jogurtu naturalnego,
- garść rzeżuchy,
- 2 łyżki ulubionych nasion
Jabłko kroimy w ćwiartki, usuwamy gniazda nasienne i wyciskamy sok w wyciskarce, dodajemy pozostałe składniki i miksujemy.
To tyle. Prawie, bo teraz dopatrzyłam się wyśmienitego (uwielbiam to słowo) artykułu o Hawanie i drinkach :D, ale to innym razem i może zrobię większy post na ten temat :D Pozdrawiam
* Teksty, informacje i przepisy pochodzą z magazynu "Kuchnia", nr 03/2016.