Tort, który odmienił moje życie... ;) Zawsze chciałam umieć robić i ozdabiać torty. Tak dla siebie. Dla własnej satysfakcji, że mogę, bo potrafię. A odkąd zostałam Mamą ta chęć stała się jeszcze silniejsza! Chciałam umieć robić tort na każde urodziny moich dzieci, żeby one były zadowolone, a w przyszłości być może dumne z mamy ;) cóż... no nie dane mi były umiejętności dekoracyjne i nie mam za grosz talentu cukierniczego! Ale w każdej dziedzinie życia jak mantrę powtarza się "praktyka czyni mistrza", dlatego mimo wcześniejszych dwóch porażek (choć nie wiem czy to jeszcze nie za słabe słowo;)), nie poddałam się i podjęłam kolejną próbę.
I wiesz co? Torty mnie nie lubią! Pierwszy tort na roczek Zuzi... nie trzymał się kupy i jakiś był taki... bez wyrazu. Nawet Ci go nie pokażę. Na drugie urodziny już coś tam wyszło, ale co tu dużo mówić - porażka dekoracyjna ;) zresztą zobacz
TUTAJ, ten widok mówi sam za siebie :) dobrze, że choć smak był super!
TEN TORT, który zrobiłam na roczek Wiktorii, nie jest idealny, ale udał się pomimo wszelkich trudności jakie się przy wykonywaniu wydarzyły (a działo się... niżej o tym) i moich nerwów, że się nie uda, że nie wychodzi, że nawet mikser się popsuł! Zuzia, która towarzyszyła mi przy całej tej pracy kilka razy powtórzyła "Mamuś, ale piękny ci ten torcik wyszedł". Kiedy masa truskawkowa za bardzo mi zastygła, bo w tym czasie usypiałam Wikusię rzuciłam "dalej nie robię, jadę kupić gotowy, bo to się nie uda", na co Zuzia "Mama, ale tyle już zrobiłaś, no dokończ, uda się", zapytała też, czy na jej też zrobię taki śliczny na urodziny - i dzięki niej uwierzyłam w siebie! Taki mały człowiek, który jeszcze 3 latek nie ma, zmienił wszystko i poukładał mi w głowie :) skoro jej się tort podobał, a kremy smakowały to ważne było tylko, by go dokończyć i by wyglądał i smakował. Bo dziecko czeka z nadzieją i jednocześnie wiarą, że to się uda. Zawzięłam się, że przecież to dla dzieci, że już nie męczę się (jak przy dwóch poprzednich) badziewnymi dekoratorami, którymi się już teraz tylko dzieci bawią, bo specjalnie kupiłam sobie niewielki zestaw tylek i worki cukiernicze (kupiłam po drugich urodzinach Zuzi, żeby więcej nie kląć pod nosem;)), więc udać się musi. Przypomniałam sobie nawet w trakcie jak się robi tą plecionkę, bo oglądałam kiedyś na filmikach i zdjęciach - nie wiedziałam jak łączenia zakryć, a to całkiem dobry i atrakcyjny dla oka sposób (choć moja tylka jest za mała, na pewno dokupię sobie większą). Do końca nie miałam w głowie wizji jak ma ten tort wyglądać wizualnie, a coś się udało zmajstrować i pomimo niedociągnięć i ogólnej koślawości ;) jestem z niego dumna! :) i... Wikusia za mała, ale Zuzia też powiedziała, że jest ze mnie dumna :) i zamówiła jeszcze torcik na urodziny Tatusia :D
Atrakcje podczas wykonywania:
Biszkopt z tylu jajek w tak małej blaszce powinien być wysoki i dać się przekroić na 3 blaty, a wyszedł za niski, musiałam dopiec jeszcze jeden cienki (moja wina - wiem, że w moim piekarniku biszkopty nie wychodzą, a nie chciało mi się pójść z tą blaszką do Mamy)
Mikser trzasnął w trakcie ubijania śmietany, zawył i w środku grzechotnęło, i sypnęło mi "coś" (jakiś brud ze środka czy co.. nie wiem którędy wyleciał nawet) do śmietany - była do wywalenia, a ja musiałam lecieć po mikser do Mamy (na szczęście miała:))
Masa truskawkowa za bardzo zgęstła i musiałam ją na nowo pogrzać i zmiksować (a już chciałam rezygnować)
Krem podczas dekoracji zagrzał się w worku od ciepła rąk, a po schłodzeniu nie chciał wychodzić z tylki przez to część "plecionki" jest jakaś taka niewyraźna, bez ząbków...
Nadal twierdzę, że nie umiem robić i dekorować tortów! Ale ten tort odmienił moje życie, a właściwie myślenie na ten temat, więc dla moich dzieci (i własnego zdrowia psychicznego;)) będę się starać, aby jakoś to wyglądało ;)
A Tobie jak się podoba? Podziel się tym ze mną w komentarzu!
A czy Ty robisz torty???
Składniki:
Biszkopt:
7 jajek
7 łyżek mąki
1/2 szkl. cukru
szczypta soli
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
Krem:
500 g śmietany 36%
250 g mascarpone
2 tabliczki gorzkiej czekolady
1/3 szkl. cukru
Warstwa truskawkowa:
200 g mrożonych truskawek (*mogą być też świeże)
200 g śmietany 36%
1 galaretka truskawkowa
400 ml wrzątku
Poncz:
kubek zaparzonej herbaty (lub dowolny inny wg uznania)
Dodatkowo:
dowolne gotowe lub wykonane samodzielnie dekoracje na tort
Sposób przygotowania:
Biszkopt: Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę pod koniec stopniowo dodając cukier i miksując aż do całkowitego rozpuszczenia. Do bardzo sztywnej piany dodajemy przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia i ostrożnie mieszamy łyżką lub szpatułką do połączenia składników. Masę wylewamy na blaszkę (17x28cm) wyłożoną na dnie papierem do pieczenia (boki zostawiamy bez papieru i niczym nie smarujemy). Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni na około 30-35 minut. Studzimy w formie, po ostudzeniu odkrawamy ostrożnie boki od formy i kroimy biszkopt na 3 blaty (mój nie wyrósł jak trzeba, dlatego przekroiłam na 2 i dopiekłam jeszcze dodatkowy, niski biszkopt).
Krem: Śmietanę ubijamy z cukrem na sztywno, dodajemy mascarpone i krótko miksujemy. Do osobnej miski odkładamy 5-6 łyżek kremu (do dekoracji), a do reszty dodajemy rozpuszczone w kąpieli wodnej i przestudzone czekolady. Miksujemy tylko do połączenia składników w jednolitą całość.
Warstwa truskawkowa: Truskawki rozmrażamy na sicie. Kroimy na połówki. Galaretkę truskawkową rozpuszczamy w 400 ml gorącej wody. Śmietanę ubijamy na sztywno, dodajemy przestudzoną galaretkę.
Przełożenie tortu: Pierwszy blat biszkoptu - 1/3 ponczu - 1/3 masy czekoladowej - drugi blat biszkoptu - 1/3 ponczu - cienka warstwa truskawkowa - połówki truskawek - reszta tężejącej masy truskawkowej - trzeci blat biszkoptu - reszta ponczu.
Dekoracja: Górę tortu smarujemy pozostawionym wcześniej białym kremem. Boki pozostałą masą czekoladową zostawiając trochę do dekoracji przy pomocy rękawa cukierniczego.
Ja brzegi, czyli łączenia obu mas wykonałam płaską tylką jednostronnie ząbkowaną do plecionki, tą samą tylką literkę "W", którą przyozdobiłam jeszcze perełkami z białej czekolady. Ozdobne "kleksy" zrobiłam tylką 1M, na nich są cukrowe kolorowe piegi (gotowa posypka). Do tego dołożyłam czekoladowe gwiazdki i oprószyłam płatkami czekoladowymi (gotowa posypka).
Moje sugestie:
Jeśli chodzi o nasączanie blatów biszkoptu ponczem to nie lałam go dużo - tyle tylko, aby biszkopt nie był suchy. Jeśli lubisz mocno wilgotne torty zrób więcej ponczu.
W smaku tort nie jest przesłodzony i celowo użyłam gorzkich czekolad do kremu - chciałam, aby ta nuta przeważała w całości. Ale jeśli wolisz delikatniejszą nutę wybierz czekolad mleczne.