Pierwszy raz robiłam frużelinę z jagód i nie ostatni! Pyszna, łatwa i idealna do naleśników, gofrów, bułeczek drożdżowych... i do kajzerki :) można też użyć jako nadzienia do bułeczek, pampuchów, pyzów, pierogów... Milion możliwości :)
Na zdjęciu pokazałam jak wygląda po zastygnięciu - niczym galaretka! Ale nieeee, nie zastyga tak, że można ją kroić, a smarować jak powidła :)
Składniki:2 litry jagód
2 czubate łyżki żelatyny
2 łyżki mąki ziemniaczanej
szczypta kwasku cytrynowego
1/2 szkl. wrzątku
3 łyżki zimnej wody
cukier (ja dałam około 1/2 kg, ale trzeba próbować w trakcie i dopasować do siebie)
Sposób przygotowania:Jagody płuczemy z leśnych zanieczyszczeń, przekładamy do garnka i zasypujemy cukrem. Odstawiamy na około godzinę, aby puściły sok (przykryte czystą ściereczką).
Po tym czasie wstawiamy na palnik i na małym ogniu gotujemy, aż cukier się rozpuści, ale owoce nie zagotują - powinny zachować kształt i nie rozpaść się (stąd mały ogień i nie doprowadzanie do wrzenia).
Dodajemy szczyptę kwasku cytrynowego, mieszamy. Żelatynę rozpuszczamy w 1/2 szkl. wrzątku, wlewamy do owoców jednocześnie mieszając. Mąkę ziemniaczaną rozpuszczamy w niewielkiej ilości zimnej wody i także wlewamy do garnka mieszając.
Po 2 minutach zestawiamy z ognia i nakładamy do przygotowanych wcześniej, suchych słoiczków. Wycieramy gwinty i zakręcamy suchą przykrywką.
Pasteryzujemy 10-15 minut w garnku (na dno kładziemy ściereczkę).