Słońce, świergot ptaków, mrożona kawa w ręce i słodkie przekąski. Tak sobie wyobrażam idealny letni dzień. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko jednego – czegoś, na czym mogłabym usiąść. Brak krzeseł wykluczał możliwość komfortowego prowadzenia pogaduch na balkonie.
Udało mi się znaleźć rozwiązanie w postaci dwóch starych, zniszczonych, rattanowych krzeseł. Trochę było pracy przy czyszczeniu ale efekt wynagrodził trudy.
Papierem ściernym zdarłam starą warstwę lakieru. Kolor naniosłam farbą do drewna w sprayu. Wygodna i prosta w użyciu farba, która bardzo szybko wysycha (na jedno krzesło zużyłam jedną puszkę farby).
Podziurawione, stare siedlisko zasłoniłam robionym na szydełku okryciem z włóczki „Bobbiny” – ekologicznej, pochodzącej z recyklingu i przede wszystkim świetnie się prezentującej.
Zapraszam na kawę. Można już pić ją na siedząco.
(A)